Wierz w siebie... Słowa, które są banalne, jednak potrafiły mnie trochę unieść na duchu. Otarłam oczy przegubem ręki i uśmiechnęłam się ciepło do Sorciego.
- Dziękuję... Jesteś dobrym słuchaczem, to się ceni w dzisiejszych czasach. Postaram się znaleźć inne informacje na temat czasów panowania moich rodziców - pochyliłam się lekko do przodu, chcąc pokazać moją wdzięczność - Myślę, że musisz już iść, nie chciałabym przeszkodzić ci w codziennych obowiązkach - powiedziałam, gdy się wyprostowałam. Sorci również się do mnie uśmiechnął, jednocześnie zamykając oczy przygotowując się do teleportacji.
- I mimo, że bolało... Dziękuję, że mi to pokazałeś, a raczej umożliwiłeś mi zobaczenie tego - uniosłam do góry dłoń, którą chwilę później pomachałam na pożegnanie. Mam tylko nadzieję, że mnie słyszał, bo dosłownie ułamek sekundy później zniknął, a ostatnim śladem po jego obecności tutaj był drobny podmuch wiatru, który poczułam na skórze. Westchnęłam głęboko i odwróciłam się w stronę mojego łóżka, do którego chwilę potem weszłam i zakopałam się w miękkich poszewkach i poduszkach. Może czas w końcu kogoś posłuchać i zacząć wierzyć w to, że sobie poradzę? Że podołam zadaniu, jakie na mnie nałożono. Powoli przymknęłam oczy, ale przed tym zdążyłam jeszcze ułożyć sobie w głowie moją myśl, według której będę postępować podczas mojego panowania.
~*~
Zmiana planów. Postanowiłam przetransportować się do Transylwanii. Nie powinno być trudne odnaleźć Sorciego, bardziej obawiam się, żeby nie pomyślał, że jestem natrętną dziewczynką, która wpycha się między niego, a jego życie. Przecież to przeciwko mojej myśli przewodniej. Ale raczej mała wizyta nie powinna zaszkodzić, zwłaszcza taka kilkuminutowa.
~*~
Rzeczywiście, nie było to skomplikowane. Okazało się, że trafiłam najbliżej jak się da. Niedaleko siedziby Venatorów. Raźnym krokiem skierowałam się do środka. Od razu mnie zauważono, wszyscy, więc można się domyślić, że Sorci również.
- Mauvais? - zapytał lekko zdziwiony, a ja pokiwałam energicznie głową.
- Pomyślałam, że cię odwiedzę, tak na kilka minut. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko... - wolałam się upewnić zanim strzelę jakąś gafę. Mężczyzna pokręcił głową.
- Widzę, że jesteś dzisiaj w humorze - stwierdził jeszcze bardziej zdziwiony. Przecież oboje pamiętamy, co się stało wczoraj. Zamyśliłam się na chwilę, aby ułożyć sobie w głowie odpowiedź.
- Wiesz... twoje słowa mnie pocieszyły. A poza tym postanowiłam częściej okazywać swoje uczucia. Okazuje się, że to nie jest wcale takie trudne, a raczej wychodzi mi na dobre, nieprawdaż? Poza tym, w końcu znalazłam zdanie, według którego będę postępować. I myślę, że właśnie tego chcieliby moi rodzice, abym znalazła coś dla siebie ważnego, jakiś cel, zdanie czy tak dalej - Sorci popatrzył na mnie wyczekująco dając mi znak, abym kontynuowała - Po prostu żyj i daj żyć innym
<Sorci?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz