Tego dnia akurat nie było tak samo jak wczoraj, przedwczoraj i jeszcze wcześniej. Gdy weszłam do sali tronowej, owszem, ujrzałam Vlada, ale w otoczeniu kilku... kilkunastu innych osób. Cóż, wiem, że z jakiegoś powodu był szczęśliwy, i że czekał na coś z zapartym tchem, ale nie spodziewałam się, że w następnym dniu zobaczę go z takim dużym gronie. Uhuhu, tak wiele ludzi. Lekko zrezygnowana podeszłam powoli w stronę Vlada.
- Mauvais dzisiaj nie będzie lekcji, mam nadzieję jednak, że przyjmiesz zaproszenie na ucztę i uroczystości z okazji pięćdziesiątej rocznicy mojej koronacji - powiedział dokładnie w tym samym momencie, którym mnie zobaczył. Cofnęłam się lekko o krok. Nie spodziewałam się tego. Nie uśmiechało mi się zbytnio zostanie tutaj w otoczeniu tylu obcych ludzi, ale... czy wypadałoby odmówić? Chcąc nie chcąc, jest kimś, kogo szanuję bardziej niż kogokolwiek innego.
- Będę zaszczycona - odparłam dyplomatycznie, lekko się skłaniając. Vlad uśmiechnął się i w tej chwili podeszli do nas dwaj panowie i jedna panna. Po krótkiej wymianie zdań między, jak się dowiedziałam, ojcem a dziećmi, król Valahi odwrócił się do mnie.
- Mauvais poznaj moich synów i córkę, oto Mihnea, Sorci, Elhemina - po czym zwrócił się do przybyłych - Mauvais Akazawa z rodu Dèamon - dodał po chwili, a ja już drugi raz w ciągu ostatnich pięciu minut skłoniłam się z szacunkiem przed królewskimi potomkami.
<Vlad?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz