wtorek, 23 października 2018

Od Mauvais CD Sorciego

Kiedy Sorci zniknął jeszcze przez kilka następnych sekund wpatrywałam się w miejsce, w którym przed chwilą stał. W tym momencie było ono oświetlone przez delikatne, ciepłe światło lampy, która stała na niewielkiej komódce przy moim łóżku. Powoli do niej podeszłam i zgasiłam ostatnie źródło sztucznego światła w mojej komnacie. Potem szybko przebrałam swoj codzieny stroj, na ten, który zazwyczaj ubieram do spania. Byłam lekko przytłoczona ostatnimi wydarzeniami i tym, że właśnie powiedziałam komuś, kogo znam ledwie dwa dni, historię, którą znałam tylko ja. Otworzyłam się przez Sorcim bardziej niż przed kimkolwiek innym. Usiadłam na miękkim materacu, oparłam się plecami o czarną poduszkę i naciągnęłam czarno-czerwoną kołdrę na nogi. Przez okno wpadało księżycowe światło, które w zupełności mi wystarczało, zwłaszcza, że odbijało się ono od srebrzystego dzwoneczka. Z fascynacją zaczęłam oglądać zdobienia, które były na nim wygrawerowane, jednocześnie bardzo uważając, żeby nie zadzwonić, bo to by było w sumie bez sensu. Ziewnęłam delikatnie przysłaniając usta ręką, a potem zjechałam po poduszce, na tyle, żebym mogła spokojnie usnąć. Chowając dzwonek pod poduszkę, ułożyłam się wygodniej i zamknęłam oczy, oddając się fantastycznej krainie objęć Morfeusza.
~*~
Nie mam pojęcia ile spałam, ale gdy się obudziłam słońce świeciło już nadzwyczaj mocno. Mimowolnie wsunęłam rękę pod głowę, próbując wymacać zimny, metalowy przedmiot. Po kilkunastu sekundach w końcu mi się to udało, więc usiadłam dokładnie tak, jak wcześniejszego wieczoru. Nie wiem czemu, nie wiem jak ani nie wiem po co, ale odczuwałam wielką potrzebę porozmawiania z kimś. Na nieznany mi temat, po prostu czułam, że jest mi to potrzebne.
- Sorci... - wyszeptałam uprzednio poruszając srebrnym przedmiotem, który trzymałam w dłoni.

<Sorci?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz