piątek, 2 listopada 2018

Od Mauvais CD Sorciego

Podążyłam wzrokiem za wybiegającym z sali chłopcem, który najprawdopodobniej był synem, o którym Sorci mi mówił wcześniej. Kiedy drzwi się za nim zamknęły odwróciłam głowę, w stronę kobiety, która stała przede mną.
- Mam nadzieję, że zostaniesz z nami na obiedzie, Wasza Wysokość. Jestem Satine, żona Sorciego i hrabina Transylwanii - powiedziała z radosnym uśmiechem, a z jej oczu bił ciepły blask. Jednak mimo tego, że jej nastawienie było nadzwyczaj zaraźliwe, to nie potrafiłam się szczerze uśmiechnąć. Zamiast tego na mojej twarzy pojawił się promienny grymas, który miałam opanowany do perfekcji. 
- Myślę, że będę mogła chwilę z wami zostać, Pani. Mauvais Akazawa, miło mi Ciebie poznać - pochyliłam głowę, by móc w spokoju zmyć z siebie fałszywe emocje. Po chwili się wyprostowałam, starając się wyglądać na najbardziej spokojną na jaką było mnie stać. Satine jeszcze szerzej się uśmiechnęła i ze słowami pożegnania wyszła z sali. Odprowadziłam ją wzrokiem, po czym skierowałam się w stronę Sorciego.
- Czytałeś "Panią Zamieć", czyż nie? Chwilę stałam przed drzwiami, nie chciałam wam przeszkadzać. Pamiętam jak czytano mi to, jak miałam osiem lat, codziennie do snu zanim jeszcze polubiłam prowadzić nocny tryb życia. Miło jest sobie odświeżyć dawne wspomnienia - splotłam ręce na plecach - Cóż, przyszłam cię przeprosić, bo jednak sumienie nie daje mi spokoju. Okłamałam cię, wtedy kiedy tak nagle wyszłam nie miałam nic do roboty. Byłam jedynie przygnębiona, a dalsza rozmowa z tobą mogłaby doprowadzić do tego, że zbytnio bym się otworzyła, a tego nie chciałam. Znając życie martwiłbyś się, bądź próbowałbyś mnie pocieszać. A ja tego nie chcę, nie lubię kiedy ludzie chcą mnie zrozumieć i pocieszyć. Mam mieszane uczucia kiedy niektóre osoby próbują o mnie dbać. Czasami jest mi miło... Ale prawie zawsze mam wrażenie jakby ktoś mnie w ten sposób bił po całym ciele. Więc chowam wszystko głęboko w sobie i próbuję to zagłuszyć codziennym życiem. Dlatego nie mówię zbyt wiele o sobie, chcę, żeby każdy żył swoim życiem i nie przejmował się mną, ponieważ to jednak bardziej rani niż sam powód mojego przygnębienia, wiesz? I dlatego chcę uczynić wszystkich szczęśliwymi. Żeby tylko się o mnie nie martwili. 

<Sorci?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz