- Zaiste...- Mruknąłem przyglądając się fragmentom murów. W jednym z nich dostrzegłem niewielkie pęknięcia. Nie podobało mi się to, mury powinny być solidne i wytrzymałe, nie mogą pojawiać się w nich żadne pęknięcia czy niedoskonałości. Ruszyłem w stronę bramy by wyjść z miasta i obejrzeć mury z zewnątrz. Dziewczyna tymczasem wciąż szła za mną.
- Chcesz czegoś konkretnego czy po prostu idziesz za mną bo to Ci się podoba?- Zapytałem spoglądając na nią. Dziewczyna jednakże jedynie wzruszyła ramionami po czym odeszła. Ja tymczasem wróciłem do oglądania murów. Następnego dnia poleciłem naprawę uszkodzonych fragmentów muru i oczekiwałem na przybycie syna- Donovana, razem z jego oddziałem morderców. Tym razem jako, że wymagało tego odebranie przysięgi wierności musiałem założyć koronę.
- Witaj synu. Kogo wiedziesz przed me oblicze?- Zapytałem spoglądając na stojącą obok niego dziewczynę.
<Aralia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz