Dzisiejszy dzień minął dosyć dobrze, cały swój czas spędziłam głównie na tłumaczeniu innym, że w te święta, wcześniej czy później nie będzie żadnych obowiązków dla osób, które normalnie pracują na dworze. Mimo tego, że tego dnia w sumie tylko i wyłącznie mówiłam i czasami szukałam niektórych ludzi to i tak czułam się zmęczona, bardziej niż zazwyczaj. Wieczorem więc, zamiast usiąść w bibliotece w swoim kąciku, to postanowiłam wrócić do swojej komnaty, aby trochę odpocząć. Otworzyłam drzwi w momencie, kiedy ze środka rozległo się powitanie. Znałam ten głos bardzo dobrze.
- Cześć Sorci - odpowiedziałam krótko zamykając drzwi na klamkę, a Sorci odwrócił się, jednocześnie zaskakując mnie tym, że w swojej ręce trzymał worek z lodem, który już powoli się roztapiał - Cóż, pytanie czy coś się stało byłoby zwyczajnie głupie, więc pozwól, że tego pytania nie zadam - dodałam po kilku sekundach. Przez chwilę zastanawiałam się czy stać dalej w jednym miejscu, czy jednak pozbyć się tego okropnego koloru wokół oka Sorciego. Troska wzięła górę i już po ułamku sekundy podeszłam do mężczyzny i wyjęłam mu z ręki torebkę z lodem, po czym lekko musnęłam palcem jego przestrzeń pod okiem. Chwilę później skóra wróciła do swojego najnormalniejszego koloru na świecie, a ja cofnęłam się i na mojej twarzy pojawił się radosny uśmiech.
- Wiedziałeś, że tak potrafię? Nawet jeżeli nie, to chyba miło jest poznać pełen zakres możliwości drugiej osoby, prawda? - powiedziałam bezwładnie opuszczając rękę wzdłuż ciała.
<Sorci? Wybacz, że tak długo>
niedziela, 2 grudnia 2018
poniedziałek, 26 listopada 2018
Od Sorciego CD Mauvais
- Mam taką nadzieję.- Powiedziałem uśmiechając się do niej po czym spojrzałem na okno.
- Chyba na prawdę będę musiał się już zbierać. Ojciec chciał, żebym pomógł mu w czymś ważnym ale nie chciał wyjaśnić w czym. Do zobaczenia skarbie.- Powiedziałem po czym pocałowałem ją w policzek i teleportowałem się do zamku ojca. Stolica była miastem pięknym aczkolwiek kłopotliwym. Bez ustanku trzeba było kontrolować przebywające w niej osoby a także budynki i mury aby zapewnić państwu bezpieczeństwo. Również tego dnia ojciec miał dla mnie podobne zadanie. Ponoć przez granicę prześlizgnął się asasyn. Zdziwiło mnie to, że Mihnea kogoś przepuścił ale no cóż zdarza się nawet najlepszym. Szybko teleportowałem się do siedziby Venatorów po jednego z hellhoundów. Pies kiedy tylko znaleźliśmy się w mieście nachyliłem się do ucha stwora i wyszeptałem do niego kilka słów a zwierzę momentalnie zawyło i pobiegło w sobie tylko znanym kierunku. Po kilku godzinach udało nam się znaleźć asasyna i po krótkiej walce zakończyć jego istnienie. Niestety opłaciłem to podbitym okiem, którym przez jakiś czas będę straszył wszystkich wokół. Kiedy wróciłem do domu Satine wręczyła mi worek wypełniony lodem i obdarowała całusem po czym zniknęła w kuchni by dopilnować przygotowania kolacji. Ja tymczasem postanowiłem odwiedzić Mauvais. Oczywiście zdawałem sobie sprawę z tego, że może być zajęta jednakże gdyby tak było zawsze mogłem wrócić do siebie.
- Cześć Mauvais.- Powiedziałem zjawiając się w jej pokoju i przykładając lód do oka.
<Mauvais?>
- Chyba na prawdę będę musiał się już zbierać. Ojciec chciał, żebym pomógł mu w czymś ważnym ale nie chciał wyjaśnić w czym. Do zobaczenia skarbie.- Powiedziałem po czym pocałowałem ją w policzek i teleportowałem się do zamku ojca. Stolica była miastem pięknym aczkolwiek kłopotliwym. Bez ustanku trzeba było kontrolować przebywające w niej osoby a także budynki i mury aby zapewnić państwu bezpieczeństwo. Również tego dnia ojciec miał dla mnie podobne zadanie. Ponoć przez granicę prześlizgnął się asasyn. Zdziwiło mnie to, że Mihnea kogoś przepuścił ale no cóż zdarza się nawet najlepszym. Szybko teleportowałem się do siedziby Venatorów po jednego z hellhoundów. Pies kiedy tylko znaleźliśmy się w mieście nachyliłem się do ucha stwora i wyszeptałem do niego kilka słów a zwierzę momentalnie zawyło i pobiegło w sobie tylko znanym kierunku. Po kilku godzinach udało nam się znaleźć asasyna i po krótkiej walce zakończyć jego istnienie. Niestety opłaciłem to podbitym okiem, którym przez jakiś czas będę straszył wszystkich wokół. Kiedy wróciłem do domu Satine wręczyła mi worek wypełniony lodem i obdarowała całusem po czym zniknęła w kuchni by dopilnować przygotowania kolacji. Ja tymczasem postanowiłem odwiedzić Mauvais. Oczywiście zdawałem sobie sprawę z tego, że może być zajęta jednakże gdyby tak było zawsze mogłem wrócić do siebie.
- Cześć Mauvais.- Powiedziałem zjawiając się w jej pokoju i przykładając lód do oka.
<Mauvais?>
Mihnea I Zły Dracula z rodu Dragomir
Imię i nazwisko: Samiec ten nosi dość charakterystyczne imię Mihnea. Imię to nosił wielki bohater Valahii z czasów sprzed naszej ery, którego to historię w młodości wiele razy czytał Vlad, a później przytaczał ją wielokrotnie również synowi, który podziwiał dawnego bohatera i często się z nim utożsamiał. Jak można się domyślić Mihnea nosi to samo nazwisko co jego ojciec, co oznacza, że zwie się Dracula. Podobnie jest z jego rodem. Oprócz tego Mihnea podczas swojej służby dla kraju doczekał się przydomku oraz numeru dynastycznego: I Zły. Jego pełny tytuł brzmi więc Mihnea I Zły Dracula z rodu Dragomir.
Skróty: Raczej nie opłaca się skracać już i tak krótkiego imienia jakim jest "Mihnea" toteż nie posiada jako takich jego skrótów. Jednakże w armii zaczynał nie jako syn króla a prosty żołnierz, znany jako Carlness, co w późniejszym czasie skróciło się do samego Carl. Po awansie na dowódcę wojowników dorobił się kilku przezwisk, dzisiaj często starszym wojownikom zdarza się straszyć nowych rekrutów Żelaznym Kapitanem. Jak możecie się domyślać żaden z młodych kadetów nie może wiedzieć, że owym Żelaznym Kapitanem jest właśnie Mihnea i drżą na sam dźwięk owego miana, a przynajmniej dopóki nie dowiedzą się, że jest nim właśnie ich powszechnie lubiany, choć dający solidny wycisk, dowódca.
Data urodzenia: Pomyślmy kiedy mógł się urodzić tenże samiec. Był to bardzo zimny miesiąc, dokładniej jeden z zimowych, toteż zawężamy już pulę owych miesięcy do trzech: grudnia, stycznia i lutego. Jeśli do tego dodamy, że nazwa miesiąca jego narodzin zaczyna się na literę "L" wszyscy już mogą domyślić się, że Mihnea urodził się w lutym. Kolejną wskazówką może być to, że urodził się w dzień uważany za pechowy, toteż można się domyślić, że dniem jego urodzenia jest 13 lutego. A co do roku warto zaznaczyć, że był on prezentem dla ojca na jego 39 urodziny. Jak zapewne więc już wszyscy zdążyli obliczyć Mihnea urodził się 13 lutego 1470 roku.
Wiek: Znowu będzie wyższa matematyka, więc Ci, którzy owej matmy nie znoszą będą musieli się pomęczyć. Na dzień dzisiejszy mamy rok 1506. Jak było powiedziane punkt wyżej Mihnea urodził się w 1470 rok. Żeby obliczyć jego obecny wiek należy od obecnego roku odjąć rok jego urodzenia. Dla osób, którym tego arcytrudnego zadania nie chce się rozwiązywać: Mihnea ma 36 lat
Płeć: Z której strony by nie patrzyć Mihnea to mężczyzna, samiec, zwał jak zwał
Orientacja: Można by się dużo rozpisywać jednakże w jakim celu? Wystarczy powiedzieć, że pociągają go jedynie kobiety czyli mówiąc krótko jest heteroseksualny
Królestwo: Skoro wiadomo, że jest on synem króla Valahii a oprócz tego pełni funkcję dowódcy wojowników tegoż kraju to chyba można już się domyślić, że jego królestwem jest właśnie Valahia, za którą jest nawet gotów oddać życie.
Miejsce zamieszkania: Mihnea nie posiada stałego miejsca zamieszkania, ponieważ jako dowódca wojowników musi przeprowadzać ich szkolenia, manewry, przyjmować nowych rekrutów i robić całą masę innych obowiązkowych rzeczy toteż bez przerwy mieszka w innym miejscu. Mężczyzna jeśli nie mieszka gdzieś wśród wojowników zazwyczaj przebywa w Soatrze spędzając czas z ojcem i resztą rodziny lub w swoim zamku, który ojciec podarował mu na dwudzieste urodziny, który nazwano Perłą Transylwanii.
Stan: Jako dowódcy wojowników, Mihnei należy się stanowisko szlachcica, jednakże, jak większość z mieszkańców Valahii wie, jest on synem króla, a co za tym idzie członkiem rodziny królewskiej
Stanowisko: Wspominaliśmy już wielokrotnie wcześniej, że Mihnea jest dowódcą wojowników. Wielu mogłoby stwierdzić, że stał się on kimś tak ważnym tylko i jedynie dzięki protekcji ojca, jednakże niewielu wie, że do armii trafił on pod innym imieniem i początkowo nikt nie wiedział, że jest synem króla. Wyszło to na jaw dopiero gdy dzięki żelaznej woli i uporowi Mihnea został awansowany na zastępcę dowódcy. Wtedy dopiero interweniował Vlad, ojciec Mihnei, czyniąc syna dowódcą wojowników i najważniejszą osobą w armii, zaraz po samym królu. Oprócz tego jak było wspominane Mihnea to syn władcy Valahii toteż jest on z urodzenia księciem.
Charakter: Mihnea to mężczyzna o żelaznych zasadach, do których złamania bądź nagięcia bardzo trudno jest go skłonić. Można powiedzieć, że jego charakter nie różni się zbytnio lub w ogóle od charakteru ojca. Bardzo trudno go zdenerwować jednak gdy to się już stanie lepiej schodzić mu z drogi. Co do płci przeciwnej zawsze szanuje samice i nie może ścierpieć gdy ktoś odnosi się do nich z brakiem szacunku. Chętnie się uczy a także sam jest nauczycielem dla innych jednak w kontaktach z nieuprzejmymi osobnikami, które myślą że zjadły wszystkie rozumy i nie ma mądrzejszego od nich łatwo się denerwuje. Mihnea czasem bywa romantyczny jednak nie zdarza mu się to często. Mihnea szanuje wszystkich swoich rodaków niezależnie od tego czym się zajmują, bo przecież każdy ma prawo żyć i pracować. Nie cierpli podlizywania się, toteż często można usłyszeć jego wrzaski z kwatery głównej, gdy ktoś próbuje prawić mu komplementy związane z podjętymi przez niego decyzjami.
Rodzina: Mihnea to mężczyzna bardzo związany z rodziną, którą bardzo kocha. Owszem jak wiadomo w rodzinie zdarzają się różne sytuacje i niekiedy zbyt kolorowo nie jest. Mimo wszystko kocha jednak każdego jej członka nawet jeśli dana osoba nie odpłaca mu tym samym.
Partnerka: Mężczyzna ten uznawany jest za niezłego kobieciarza. Niestety nie może poradzić nic na to, że lubi kobiety a one lubią jego. Królewski syn nie szuka jednak rozrywek w towarzystwie kobiet i nigdy nie miał zamiaru wykorzystywać swojego powodzenia u płci przeciwnej do niecnych celów. Aktualnie Mihnea nie ma nikogo. Nie to, że nie chce związać się z żadną kobietą po prostu jednak na razie nie znalazł żadnej, która byłaby w stanie zastąpić mu którąś z jego żon. Można też po prostu stwierdzić, że nie jest on gotowy na kolejny związek, a że nie musi zapewniać przetrwania dynastii to może sobie pozwolić na utrzymywanie stanu wolnego.
Ex: Mihnea mimo wielkiego powodzenia u płci przeciwnej związał się w poważny sposób jedynie z dwiema kobietami:
Ich małżeństwo było niezwykle krótkie, trwało dwa lata w czasie których na świat przyszedł ich syn Richard, który jednak jakiś czas później ciężko zachorował i zmarł. Gdy Laurene zginęła była w ciąży z drugim dzieckiem. Kiedy Richard urodził się jego ojciec przez ponad dwa tygodnie szalał ze szczęścia, podobnie jak przyrodnia siostra malucha, która od razu pokochała braciszka i jego matkę. Podobnie jak Ellana malec od razu, choć niezbyt świadomie, podbił serca wojowników, którzy gdy chłopiec choćby raz krzyknął przez sen momentalnie podrywali się ze snu i przybiegali do domu dowódcy. Gdy nieco podrósł razem z siostrą często biegał po obozie dokazując i wtykając nos tam, gdzie go nie było trzeba. Był niezwykle radosnym chłopcem i mimo, że nie pamiętał matki (Laurene zginęła kiedy miał rok) był bardzo związany z ojcem. W wieku 3 lat ciężko zachorował, żaden lekarz nie był w stanie mu pomóc i po upływie kilku bardzo trudnych miesięcy zmarł co było wielkim ciosem nie tylko dla jego ojca i siostry ale również całej armii Valahii. Mihnea dwa razy został wdowcem, raz w wieku dwudziestu dziewięciu lat, drugi mając 32 lata. Po śmierci drugiej żony mężczyzna nie miał ochoty wiązać się z kolejną kobietą, mimo że miał dwójkę małych dzieci na wychowaniu. Dwa lata później syn Mihnei zmarł i mężczyzna pozostał jedynie z córką. Jego historia wciąż się pisze i zobaczymy do czego jeszcze dojdzie w jego życiu.
Ciekawostki:
Autor: paulinagrzelak01
Login na chacie: Vlad
Login na discordzie: Vlad
Skróty: Raczej nie opłaca się skracać już i tak krótkiego imienia jakim jest "Mihnea" toteż nie posiada jako takich jego skrótów. Jednakże w armii zaczynał nie jako syn króla a prosty żołnierz, znany jako Carlness, co w późniejszym czasie skróciło się do samego Carl. Po awansie na dowódcę wojowników dorobił się kilku przezwisk, dzisiaj często starszym wojownikom zdarza się straszyć nowych rekrutów Żelaznym Kapitanem. Jak możecie się domyślać żaden z młodych kadetów nie może wiedzieć, że owym Żelaznym Kapitanem jest właśnie Mihnea i drżą na sam dźwięk owego miana, a przynajmniej dopóki nie dowiedzą się, że jest nim właśnie ich powszechnie lubiany, choć dający solidny wycisk, dowódca.
Data urodzenia: Pomyślmy kiedy mógł się urodzić tenże samiec. Był to bardzo zimny miesiąc, dokładniej jeden z zimowych, toteż zawężamy już pulę owych miesięcy do trzech: grudnia, stycznia i lutego. Jeśli do tego dodamy, że nazwa miesiąca jego narodzin zaczyna się na literę "L" wszyscy już mogą domyślić się, że Mihnea urodził się w lutym. Kolejną wskazówką może być to, że urodził się w dzień uważany za pechowy, toteż można się domyślić, że dniem jego urodzenia jest 13 lutego. A co do roku warto zaznaczyć, że był on prezentem dla ojca na jego 39 urodziny. Jak zapewne więc już wszyscy zdążyli obliczyć Mihnea urodził się 13 lutego 1470 roku.
Wiek: Znowu będzie wyższa matematyka, więc Ci, którzy owej matmy nie znoszą będą musieli się pomęczyć. Na dzień dzisiejszy mamy rok 1506. Jak było powiedziane punkt wyżej Mihnea urodził się w 1470 rok. Żeby obliczyć jego obecny wiek należy od obecnego roku odjąć rok jego urodzenia. Dla osób, którym tego arcytrudnego zadania nie chce się rozwiązywać: Mihnea ma 36 lat
Płeć: Z której strony by nie patrzyć Mihnea to mężczyzna, samiec, zwał jak zwał
Orientacja: Można by się dużo rozpisywać jednakże w jakim celu? Wystarczy powiedzieć, że pociągają go jedynie kobiety czyli mówiąc krótko jest heteroseksualny
Królestwo: Skoro wiadomo, że jest on synem króla Valahii a oprócz tego pełni funkcję dowódcy wojowników tegoż kraju to chyba można już się domyślić, że jego królestwem jest właśnie Valahia, za którą jest nawet gotów oddać życie.
Miejsce zamieszkania: Mihnea nie posiada stałego miejsca zamieszkania, ponieważ jako dowódca wojowników musi przeprowadzać ich szkolenia, manewry, przyjmować nowych rekrutów i robić całą masę innych obowiązkowych rzeczy toteż bez przerwy mieszka w innym miejscu. Mężczyzna jeśli nie mieszka gdzieś wśród wojowników zazwyczaj przebywa w Soatrze spędzając czas z ojcem i resztą rodziny lub w swoim zamku, który ojciec podarował mu na dwudzieste urodziny, który nazwano Perłą Transylwanii.
Stan: Jako dowódcy wojowników, Mihnei należy się stanowisko szlachcica, jednakże, jak większość z mieszkańców Valahii wie, jest on synem króla, a co za tym idzie członkiem rodziny królewskiej
Stanowisko: Wspominaliśmy już wielokrotnie wcześniej, że Mihnea jest dowódcą wojowników. Wielu mogłoby stwierdzić, że stał się on kimś tak ważnym tylko i jedynie dzięki protekcji ojca, jednakże niewielu wie, że do armii trafił on pod innym imieniem i początkowo nikt nie wiedział, że jest synem króla. Wyszło to na jaw dopiero gdy dzięki żelaznej woli i uporowi Mihnea został awansowany na zastępcę dowódcy. Wtedy dopiero interweniował Vlad, ojciec Mihnei, czyniąc syna dowódcą wojowników i najważniejszą osobą w armii, zaraz po samym królu. Oprócz tego jak było wspominane Mihnea to syn władcy Valahii toteż jest on z urodzenia księciem.
Charakter: Mihnea to mężczyzna o żelaznych zasadach, do których złamania bądź nagięcia bardzo trudno jest go skłonić. Można powiedzieć, że jego charakter nie różni się zbytnio lub w ogóle od charakteru ojca. Bardzo trudno go zdenerwować jednak gdy to się już stanie lepiej schodzić mu z drogi. Co do płci przeciwnej zawsze szanuje samice i nie może ścierpieć gdy ktoś odnosi się do nich z brakiem szacunku. Chętnie się uczy a także sam jest nauczycielem dla innych jednak w kontaktach z nieuprzejmymi osobnikami, które myślą że zjadły wszystkie rozumy i nie ma mądrzejszego od nich łatwo się denerwuje. Mihnea czasem bywa romantyczny jednak nie zdarza mu się to często. Mihnea szanuje wszystkich swoich rodaków niezależnie od tego czym się zajmują, bo przecież każdy ma prawo żyć i pracować. Nie cierpli podlizywania się, toteż często można usłyszeć jego wrzaski z kwatery głównej, gdy ktoś próbuje prawić mu komplementy związane z podjętymi przez niego decyzjami.
Rodzina: Mihnea to mężczyzna bardzo związany z rodziną, którą bardzo kocha. Owszem jak wiadomo w rodzinie zdarzają się różne sytuacje i niekiedy zbyt kolorowo nie jest. Mimo wszystko kocha jednak każdego jej członka nawet jeśli dana osoba nie odpłaca mu tym samym.
- Vlad III Palownik Dracula - Ojciec Mihnei, z którym mężczyzna czuje się bardzo związany. Vlad i jego najstarszy, żywy syn utrzymują stały kontakt i bardzo często się spotykają. Król cieszy się również ogromnym szacunkiem syna, który podziwia jego zasługi dla kraju i marzy o tym, że kiedyś uda mu się okryć chociaż cieniem chwały posiadanej przez ojca.
- Elisabetha - Ogłoszona zaledwie pięć lat po śmierci świętą, Elisabetha, była matką Mihnei. Nikt o tym nie wie oprócz młodszego z braci mężczyzny Sorciego i kilku nałożnic jego ojca. W czasie gdy kobieta jeszcze żyła Mihnea bardzo lubił się z nią bawić i spędzać czas. Sześcioletni wówczas Mihnea bardzo przeżył jej śmierć ponieważ traktował ją jak prawdziwą matkę, co dziwiło wszystkich mieszkańców zamku, tym bardziej, że również i królowa kochała Mihneę, podobnie jak młodszego od niego Sorciego.
- Isztar - Nałożnica Vlada III, która zaszła w ciążę w tym samym czasie co królowa. Urodziła dziecko dzień po królowej, jednakże jej syn przeżył zaledwie dwa dni. Isztar udawała, że Mihnea to jej syn, obdarowała go miłością, której nie mogła przekazać swojemu dziecku. Mężczyzna bardzo kocha kobietę i myśli, że jest ona jego prawdziwą matką. Mimo wszystko Isztar ma wyrzuty sumienia, że wciąż ukrywa przed Vladem to, że Mihnea jest synem Elisabethy.
- Vlad IV - Najmłodszy z urodzonych w 1470 roku trojaczków Elisabethy i Vlada, jedyny którego wychowywała para królewska. Został zamordowany tego samego dnia co jego matka, zanim jednak pożegnał się z życiem był bardzo związany z Mihneą. Chłopcy właściwie wszystko robili razem.
- Sorci - Młodszy brat Mihnei, obecny przywódca Venatorów i hrabia Transylwanii. Obaj mężczyźni mają przyjazne relacje, w gruncie rzeczy bardzo się lubią i często spędzają czas razem, oczywiście na ile pozwalają im obu obowiązki. Mihnea ma również bardzo ciepłe relacje z żonami brata. Ogólnie rzecz ujmując Mihnea i Sorci są ze sobą bardzo związani.
- Elhemina - Młodsza siostra Mihnei, będąca zarazem jedyną siostrą, z którą łączą go więzy krwi poprzez oboje rodziców. Mina i jej starszy brat utrzymują stały kontakt i spotykają się za każdym razem gdy mężczyzna przyjeżdża do stolicy spotykają się by porozmawiać.
- Oliver - Młodszy o kilka miesięcy przyrodni brat trudniący się grą w zespole Faun oraz szpiegostwem. Obaj mężczyźni bardzo się lubią, Mihnea uwielbia grę brata, jednak niestety spotykają się bardzo rzadko, zazwyczaj dwa, trzy razy w roku. Przyczyną tego stanu jest to, że obaj mężczyźni często podróżują i zazwyczaj nie dane jest im się spotkać poza świętami.
- Donovan - Młodszy o dziesięć lat brat o dość wrednym usposobieniu z którym niestety ciężko prowadzić normalną konwersację przez jego wredne usposobienie. Mihnea nie może powiedzieć, że jakoś szczególnie bardzo go lubi jednakże nie uważa go również za totalnie złego faceta. Po prostu trzeba do niego przywyknąć.
Partnerka: Mężczyzna ten uznawany jest za niezłego kobieciarza. Niestety nie może poradzić nic na to, że lubi kobiety a one lubią jego. Królewski syn nie szuka jednak rozrywek w towarzystwie kobiet i nigdy nie miał zamiaru wykorzystywać swojego powodzenia u płci przeciwnej do niecnych celów. Aktualnie Mihnea nie ma nikogo. Nie to, że nie chce związać się z żadną kobietą po prostu jednak na razie nie znalazł żadnej, która byłaby w stanie zastąpić mu którąś z jego żon. Można też po prostu stwierdzić, że nie jest on gotowy na kolejny związek, a że nie musi zapewniać przetrwania dynastii to może sobie pozwolić na utrzymywanie stanu wolnego.
Ex: Mihnea mimo wielkiego powodzenia u płci przeciwnej związał się w poważny sposób jedynie z dwiema kobietami:
- Raluca - Nie jeden zapewne stwierdzi, że kobiety nie powinny pchać się do armii. Wielu pewnie przyzna im racje jednakże do tego niewątpliwie wielkiego grona nie należy ani władca Valahii Vlad ani żadna z jego latorośli (za wyjątkiem Donovana ale on to jakiś rodzinny wyrodek). Do grona tych nielicznych, którzy uważali, że obie płcie powinny mieć równe prawa należała również Raluca. Mając szesnaście lat uciekła z domu by wstąpić do wojska. Mihnea nie tylko pozwolił rudowłosej piękności zostać wojowniczką ale również osobiście ją szkolił. Mimo, że była ona arystokratką i tak właśnie ją wychowywano miała duszę wojowniczki i wszystkie egzaminy zdała już po zaledwie dwóch latach szkolenia. Mihnea był bardzo dumny z swojej pierwszej uczennicy. Jakiś czas później między mężczyzną a jego byłą uczennicą zrodziło się uczucie. Nie trzeba było długo czekać na wieść o ich zaręczynach i ślubie. Dokładnie rok po nim na świat przyszła Ellana. Pięcioletni związek Raluci i Mihnei zaowocował narodzinami szóstki dzieci. Niestety żona Mihnei oraz wszystkie ich dzieci, oprócz najstarszej Ellany, zginęli podczas zamachu na życie dowódcy wojowników.
- Laurene - Mihnea zdecydowanie ma słabość do wojowniczych kobiet. Laurene była córką Czarnego Billa Smitha, najgroźniejszego pirata, który uważany był za najzdolniejszego szermierza na morzu ale również i za wielkiego okrutnika. Jak się okazało dziewczyna odziedziczyła po nim nie tylko charakter i temperament ale również i zdolności wojskowe. Po śmierci ojca szesnastoletnia wówczas Laurene mimo sprzeciwu starszych braci przejęła jego pirackie imperium i krwawo pozbyła się opozycji. Po jej zemście i czystce przy życiu pozostało jedynie dwóch synów Billa. Gdy już umocniła swą władzę zaczęła poszerzać swoje wpływy. Po pierwszym spotkaniu Mihnei i Laurene nikt nie pomyślałby, że kiedyś będą małżeństwem: kobieta okradła dowódcę wojowników a podczas walki, która się między nimi później wywiązała dotkliwie zraniła mężczyznę. Mimo wszystko jednak nikt nie wie kiedy i dlaczego piratka została jego żoną. Niestety brawura i zamiłowanie do walki ją zgubiły: zginęła podczas starcia z wojskami księcia Porty Osmańskiej. Ich małżeństwo było niezwykle krótkie, trwało dwa lata w czasie których na świat przyszedł ich syn Richard, który jednak jakiś czas później ciężko zachorował i zmarł. Gdy Laurene zginęła była w ciąży z drugim dzieckiem.
- Ellana - Najstarsza córka Mihnei i Raluci, jedyne pozostałe przy życiu dziecko mężczyzny. Wiecznie tryskająca energią i szczęściem pogodna dwunastolatka zwana przez wszystkich "Iskierką" odziedziczyła po matce płomiennorude włosy i jej dar do rozweselania wszystkich wokół. Jest uwielbiana przez rodzinę, w szczególności dziadka Vlada oraz wszystkich wojowników, których dowódcą jest jej ojciec. Nawet najstarsi i najtwardsi z nich nie mogą oprzeć się jej urokowi i robią wszystko by przychylić nieba "Ognistej Księżniczce" jak ją nazywają. Niestety jej ruchliwość i nierozwaga oraz wyjątkowo duża ciekawość świata nie raz wpędzały ją w kłopoty: niedługo po śmierci matki, gdy miała sześć lat mała Ellana zgubiła się w lesie i mało brakowało a została by pożarta przez wilki. Całe szczęście Mihnea zdążył ocalić córkę. Na uwagę zasługuje fakt, że mężczyzna mimo, że często gani swoich podwładnych za zbytnie uleganie córce sam robi dokładnie to samo. Mężczyzna nigdy nie odmawia córce, która jest jego oczkiem w głowie.
- Thomas - Najstarszy syn Mihnei i jego pierwszej żony. Chłopiec urodził się dwa miesiące przed terminem, a co za tym idzie był bardzo mały oraz słaby i z początku nikt nie dawał mu wielkich szans na przeżycie. Jak się jednak okazało mały Tommy podobnie jak jego rodzice był wojownikiem i wbrew wszystkiemu nie tylko przeżył ale również nieźle dał wszystkim, z rodzicami na czele, w kość. Przez pierwszy rok swojego życia prawie bez przerwy krzyczał i płakał, jednakże nikt nie wiedział dlaczego. Czas ten był niezwykle wyczerpujący nie tylko dla Mihnei i Raluci, którzy bez chwili wytchnienia czuwali przy synu ale również i wszystkich wojowników, którym mały Thomas nie pozwalał spać. Jednakże niedługo po pierwszych urodzinach chłopiec, który do tej pory niemal przez cały czas dawał koncerty, przestał płakać. Wszystko skończyło się jak nożem uciął i Tommy, tak jak rok wcześniej Ellana, stał się ulubieńcem wszystkich dookoła. Thomas zginął podczas ataku asasynów na Mihneę, mając zaledwie cztery lata.
- Mircza - Drugi z synów Mihnei i Raluci urodzony rok po Thomasie. Warto zaznaczyć, że był on najstarszym z czworaczków, którymi Bóg postanowił obdarzyć małżeństwo. Był on również zdecydowanie najspokojniejszym z dzieci dowódcy wojowników i jego żony. Prawie nigdy nie płakał a gdy nauczył się mówić i chodzić zazwyczaj i tak spędzał czas siedząc cicho i oglądając obrazki w kolorowych książeczkach, które dostawał od wszystkich przy każdej możliwej okazji. Mały Mircza był chłopcem bardzo wesołym i pogodnym, który cieszył się niesłychaną popularnością wśród rodziny i wojowników z którymi mieszkał. Mircza został zamordowany przez asasyna podczas ataku na Mihneę.
- Radu - Najmłodszy z synów Mihnei i Raluci był kochanym przez wszystkich dookoła chłopcem. Razem z starszym rodzeństwem często dokazywał i robił różne psikusy wędrując po całym wojskowym obozie. Nie były to raczej kłopotliwe harce bo co może zrobić kilkoro dzieci w wieku od pięciu do trzech lat? Co najwyżej zagadać na śmierć. I nie, mówiąc o zagadaniu na śmierć wcale nie przesadzamy. Radu był strasznie gadatliwym dzieckiem. Zginął razem z resztą rodzeństwa i matką podczas ataku asasynów.
- Maria - Maria mimo dużego nagromadzenia wojowniczych genów okazała się dziewczynką bardzo spokojną i towarzyską, a nader wszystko bardzo dziewczęcą: uwielbiała bawić się lalkami, robiła dla nich ubranka z serwetek i przebierała wszystkich w wymyślone przez siebie stroje. Często również bawiła się w gotowanie różnych potraw. Zginęła podczas ataku na jej ojca.
- Vayorika - Najmłodsza córka Mihnei i Raluci, która odziedziczyła po rodzicach bardzo dużą ilość ich waleczności. Już w kołysce zamiast lalek wolała miecz ojca: za każdym razem gdy Mihnea podchodził do jej kołyski dziewczynka wyciągała rączki w kierunku broni. W późniejszym czasie, gdy tylko Vay nauczyła się chodzić, zaczęła podbierać drewniane, ćwiczeniowe miecze i bawić się nimi, niekiedy nawet, jeśli znalazła jakiś szczególnie lekki, wymachiwała nim udając, że walczy z niewidzialnymi przeciwnikami. Dziewczynka uwielbiała również siłować się z ojcem lub innymi wojownikami, których często odwiedzała.
- Richard - Najstarszy i jedyny syn Laurene i Mihnei. Kiedy się urodził jego ojciec przez ponad dwa tygodnie szalał ze szczęścia, podobnie jak przyrodnia siostra malucha, która od razu pokochała braciszka i jego matkę. Podobnie jak Ellana malec od razu, choć niezbyt świadomie, podbił serca wojowników, którzy gdy chłopiec choćby raz krzyknął przez sen momentalnie podrywali się ze snu i przybiegali do domu dowódcy. Gdy nieco podrósł razem z siostrą często biegał po obozie dokazując i wtykając nos tam, gdzie go nie było trzeba. Był niezwykle radosnym chłopcem i mimo, że nie pamiętał matki (Laurene zginęła kiedy miał rok) był bardzo związany z ojcem. W wieku 3 lat ciężko zachorował, żaden lekarz nie był w stanie mu pomóc i po upływie kilku bardzo trudnych miesięcy zmarł co było wielkim ciosem nie tylko dla jego ojca i siostry ale również całej armii Valahii.
- NN - Nienarodzone dziecko Mihnei i Laurene. Nie wiadomo, czy miał to być chłopiec czy dziewczynka toteż mężczyzna w jakichkolwiek rozmowach na temat drugiej żony i nienarodzonego dziecka prawie o nim nie wspomina lub nazywa po prostu dzieckiem.
- Magiczne:
- Mihnea podobnie jak jego ojciec potrafi leczyć innych z pomocą dotyku. Niestety nie zawsze ta moc działa, nie usuwa ona również skutków działania trucizny.
- Kolejną z jego magicznych umiejętności jest moc przywracania życia zmarłym. jest to jednak kapryśna umiejętność. Osoba, którą będzie chciał ożywić nie może być martwa dłużej nić 24 godziny, nie może również utracić zbyt dużo krwi czy posiadać dużych obrażeń wewnętrznych. Poza tym wymaga bardzo dużej ilości energii toteż samiec nie wykorzystuje tej mocy.
- Mihnea potrafi kontrolować i wytwarzać ogień z niczego. Jego umiejętności w tej dziedzinie są tak duże, że potrafi powstrzymać pożar, który wybuchł wiele kilometrów dalej.
- Dzięki genom swojej prababki, Mireny, potrafi kontrolować wodę. Nie jest to może tak potężna moc jak panowanie nad ogniem jednak i tak jest w stanie uspokajać sztormy i panować nad wodą w różnym stanie skupienia.
- Samiec ten potrafi w pewnym stopniu kontrolować pogodę. Jest to jednak bardzo trudne i najczęściej ujawnia się w chwilach przeżywania przez niego skrajnych emocji takich jak gniew czy smutek, wtedy właśnie pogoda dopasowuje się do jego emocji.
- Potrafi czytać w myślach jednak w przypadku niektórych osób musi ich dotknąć by móc to zrobić. Nie wykorzystuje tego daru jednak często.
- Jest w stanie zobaczyć przyszłość czy też przeszłość jednak ta moc przychodzi i odchodzi kiedy chce. Czasem miewa wizje kiedy kogoś dotknie a innym razem nie widzi kompletnie nic.
- Może zmienić swój wzrost i wygląd wedle upodobania.
- Może zmusić dowolną osobę do posłuszeństwa za pomocą głosu. Nie wykorzystuje tej umiejętności często ponieważ nie jest mu potrzebna.
- Fizyczne:
- Mihnea dość szybko biega i jest zwinny mimo że zazwyczaj te umiejętności nie idą w parze z siłą, którą ów samiec również dysponuje.
- Uwielbia pływać i świetnie mu to wychodzi.
- Jest zdolnym wojskowym, układanie taktyk ataku czy też obrony to dla niego nic trudnego.
- Ma bardzo dobry wzrok, lepszy niż większość osób. Jest w stanie wypatrzyć wrogów z wielkich odległości. Podobnie jest u niego z słuchem czy też węchem.
- Ma rękę do zwierząt i świetnie idzie mu ich tresura.
- Jest niezłym żeglarzem.
- Nie jest jakimś wielkim poliglotom jednakże dzięki ojcu zna w mniejszym lub większym stopniu 18 języków: Francuski, Dagnirski, Syntheriański, Viumbański, Wspólny, Egipski, Niemiecki, Włoski, Hiszpański, Perski, Turecki, Węgierski, Grecki, Rosyjski, Arabski, Łacinę, Angielski oraz ojczysty Valahiański
- Rasa: Jak wszyscy wiedzą ojciec Mihnei jest mieszańcem wielu ras, matka taką różnorodnością poszczycić się nie może ale mężczyzna i bez tego jest mieszańcem
- Wysokość: Imponujące 250 cm
- Waga: Można stwierdzić, że jest on dość ciężki, ma 525 kg ale warto zauważyć, że jest to waga w formie zwierzęcej
- Wysokość po przemianie: Również 250 cm, rzadko pokazuje się w formie niższej
- Cechy szczególne: Dość charakterystyczną jego cechą są blizny, które wyglądają jakby pozostawiły je pazury jakichś zwierząt. Jest to prawdą ponieważ podczas jednej z licznych przygranicznych walk Mihnea został zaatakowany przez dziwne stworzenie, które przypominało nieco żywiołaka.
- Wygląd zewnętrzny: Mihnea na pierwszy rzut oka wygląda na mężczyznę wysokiego i dobrze zbudowanego. Może poszczycić się on potężną muskulaturą, co skutkuje dużą siłą. Mężczyzna zazwyczaj nosi długie włosy, które związuje rzemieniem. Mihnea lubi nosić porządną brodę, którą zazwyczaj nosi splecioną w jeden bądź dwa warkoczyki, na których zawsze nosi specjalne koraliki do brody, które robi dla niego brat Balor. Czasem, choć bardzo rzadko odcina owe warkoczyki. W swojej głównej, lwiej, postaci ma czarne futro, czego można się domyślić po kolorze jego włosów. Mihnea ma oczy koloru niebieskiego, jednakże w ludzkiej formie bardzo jasnego, niemal szarego.
- Głos: Santiano (Björn Both)
Ich małżeństwo było niezwykle krótkie, trwało dwa lata w czasie których na świat przyszedł ich syn Richard, który jednak jakiś czas później ciężko zachorował i zmarł. Gdy Laurene zginęła była w ciąży z drugim dzieckiem. Kiedy Richard urodził się jego ojciec przez ponad dwa tygodnie szalał ze szczęścia, podobnie jak przyrodnia siostra malucha, która od razu pokochała braciszka i jego matkę. Podobnie jak Ellana malec od razu, choć niezbyt świadomie, podbił serca wojowników, którzy gdy chłopiec choćby raz krzyknął przez sen momentalnie podrywali się ze snu i przybiegali do domu dowódcy. Gdy nieco podrósł razem z siostrą często biegał po obozie dokazując i wtykając nos tam, gdzie go nie było trzeba. Był niezwykle radosnym chłopcem i mimo, że nie pamiętał matki (Laurene zginęła kiedy miał rok) był bardzo związany z ojcem. W wieku 3 lat ciężko zachorował, żaden lekarz nie był w stanie mu pomóc i po upływie kilku bardzo trudnych miesięcy zmarł co było wielkim ciosem nie tylko dla jego ojca i siostry ale również całej armii Valahii. Mihnea dwa razy został wdowcem, raz w wieku dwudziestu dziewięciu lat, drugi mając 32 lata. Po śmierci drugiej żony mężczyzna nie miał ochoty wiązać się z kolejną kobietą, mimo że miał dwójkę małych dzieci na wychowaniu. Dwa lata później syn Mihnei zmarł i mężczyzna pozostał jedynie z córką. Jego historia wciąż się pisze i zobaczymy do czego jeszcze dojdzie w jego życiu.
Ciekawostki:
- Na dworze wszyscy uważają, że mężczyzna ma talent do śpiewu, zdania tego jest w szczególności brat Mihnei - Oliver oraz jego żony.
- Mihnea uwielbia kwiaty, w szczególności róże
- Uwielbia wszelkiego rodzaju kluski, pierogi, dania z ziemniaków
Autor: paulinagrzelak01
Login na chacie: Vlad
Login na discordzie: Vlad
niedziela, 25 listopada 2018
Od Mauvais CD Sorciego
Więc o to mu chodziło... Ciekawa historia, może można by napisać nawet o tym książkę, jestem pewna, że wyszłaby z tego ciekawa historia.
- Chcesz zadać im pytanie? - usłyszałam głos Sorciego, po czym momentalnie odwróciłam wzrok w jego stronę. W sumie chyba nie było to potrzebne, bo dosłownie chwilę później ponownie mój wzrok powędrował w losową stronę. Czy chce się czegoś dowiedzieć?
- Na razie nie. Może kiedyś, ale w tym momencie nie - odpowiedziałam po dwóch czy trzech minutach milczenia i uśmiechnęłam się lekko do Sorciego. Już chciałam otworzyć usta, aby zaproponować szybki powrót do zamku, ale mężczyzna mnie ubiegł i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć już stałam na znajomej podłodze w znajomej komnacie.
- Tak więc widziałaś, dlaczego nie wierzę w przeznaczenie - powtórzył siadając na skraju mojego łóżka. Pokiwałam głową i szybko usiadłam koło niego, jednocześnie wyciągając rękę, aby móc przytulić go do siebie.
- Przeznaczenie czy nie, jestem szczęśliwa, że tak się wszystko potoczyło - powiedziałam wspaniałomyślnie, zamykając oczy i uśmiechając się radośnie. Chwilę trwaliśmy w milczeniu, ale raczej to było takie przyjemne milczenie, jakie rzadko można spotkać - Nie chciałabym zabierać ci więcej czasu, wiem, że masz wiele obowiązków, ja z resztą też - dodałam po kilku minutach i cofnęłam powoli ręce, które potem położyłam na kolanach - Wiesz, nie mogę się już doczekać wspólnych świąt i dekorowania zamku, jestem pewna, że to będzie wspaniałe przeżycie.
<Sorci?>
- Chcesz zadać im pytanie? - usłyszałam głos Sorciego, po czym momentalnie odwróciłam wzrok w jego stronę. W sumie chyba nie było to potrzebne, bo dosłownie chwilę później ponownie mój wzrok powędrował w losową stronę. Czy chce się czegoś dowiedzieć?
- Na razie nie. Może kiedyś, ale w tym momencie nie - odpowiedziałam po dwóch czy trzech minutach milczenia i uśmiechnęłam się lekko do Sorciego. Już chciałam otworzyć usta, aby zaproponować szybki powrót do zamku, ale mężczyzna mnie ubiegł i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć już stałam na znajomej podłodze w znajomej komnacie.
- Tak więc widziałaś, dlaczego nie wierzę w przeznaczenie - powtórzył siadając na skraju mojego łóżka. Pokiwałam głową i szybko usiadłam koło niego, jednocześnie wyciągając rękę, aby móc przytulić go do siebie.
- Przeznaczenie czy nie, jestem szczęśliwa, że tak się wszystko potoczyło - powiedziałam wspaniałomyślnie, zamykając oczy i uśmiechając się radośnie. Chwilę trwaliśmy w milczeniu, ale raczej to było takie przyjemne milczenie, jakie rzadko można spotkać - Nie chciałabym zabierać ci więcej czasu, wiem, że masz wiele obowiązków, ja z resztą też - dodałam po kilku minutach i cofnęłam powoli ręce, które potem położyłam na kolanach - Wiesz, nie mogę się już doczekać wspólnych świąt i dekorowania zamku, jestem pewna, że to będzie wspaniałe przeżycie.
<Sorci?>
poniedziałek, 19 listopada 2018
Aisha Dracula z rodu Dragomir
Imię i nazwisko: Aisha Dracula z rodu Dragomir, prosto, zwięźle i na temat.
Skróty: Nikt nie odważył się jak na razie nadawać jej żadnych skrótów. Najczęściej nazywana jest Żelazną Damą, niekiedy również Królową bez korony.
Data urodzenia: Aisha urodziła się 14 kwietnia 1446 roku
Wiek: Aisha mimo, że nie wygląda ma równo 60 lat
Płeć: Kobieta
Orientacja: Bezapelacyjnie interesują ją jedynie mężczyźni.
Królestwo: Valahia
Miejsce zamieszkania: Mieszka ona w stolicy swojego kraju, Soatrze w zamku królewskim
Stan: Oczywiście arystokratka
Stanowisko: Aisha jest obecnie najpotężniejszą kobietą w całej Valahii. Pełni ona bowiem rolę królewskiego namiestnika.
Charakter: Kobieta ta jest inteligentna, odważna, pewna siebie, godna zaufania. Pracowita, ostrożna a to czego się w życiu dorobi, ceni i uważa aby tego nie stracić. Dobroduszna, łaknąca wiedzy, nierzadko tryskająca humorem i dowcipem, dzięki czemu są mile widziane w towarzystwie. Gdy raz podejmie decyzję, rzadko od niej odstępuje. Obdarzona jest darem elokwencji, przez co umie pozyskiwać sobie zwolenników. Jedyną w życiu ma trudności z podjęciem decyzji zawarcia związku małżeńskiego, ale gdy już to zrobi, jest stałym, dobrym i godnym szacunku partnerem. Dba także o rodzinę, a swoje potomstwo próbuje windować na wyżyny społeczne. A przynajmniej robiłaby to gdyby je miała. Aisha nie jest osobą, która mówi dużo i bez sensu, woli mówić mało ale za to sensownie.
Rodzina: Wystarczy wam, że powie, że jest siostrą Vlada III? Chyba raczej tak...
Zakochana w: Aisha nie ma na to czasu... A poza tym i tak jeszcze nie znalazł się taki mężczyzna, który wytrzymałby z nią dłużej niż kilka miesięcy (bracia się nie liczą)
Partner: Brak, brak i jeszcze raz brak
Ex: Aisha miała wielu mężczyzn ale jak widać nic z tego nie wyszło
Potomstwo: Brak, nie posiada
Umiejętności:
- Magiczne: Aisha nie panuje nad ogniem, wodą, wiatrem czy ziemią. Jej specjalnością jest jednak magia roślin: potrafi sprawić, że rośliny wyrosną w warunkach skrajnie niekorzystnych: bez dostępu do ziemi, w płomieniach itp. oraz będą w stanie utrzymać się w takim środowisku dopóki ona sama nie zdecyduje, że mogą już zakończyć swój żywot. Potrafi również sterować tymi roślinami i czynić je niemal niezniszczalnymi.
- Fizyczne: Aisha to zdolna śpiewaczka a także nauczycielka. Potrafi wbić wiedzę nawet do najbardziej opornych głów. Ma duży talent polityczny, którego brakuje niejednemu mężczyźnie. Potrafi również przewidywać przyszłe zmiany sytuacji politycznych oraz odpowiednio przeciw nim działać.
Aparycja:
- Rasa: Mieszaniec o ludzkim wyglądzie
- Wysokość: Aisha jest kobietą bardzo wysoką, ma bowiem 200 cm
- Waga: Aisha jest osobą szczupłą, waży zaledwie 90 kg
- Wysokość po przemianie: Brak, Aisha nie przemienia się w żadne zwierzę
- Cechy szczególne: Cechą szczególną Aishy jest jej posągowość oraz bardzo jasna cera
- Wygląd zewnętrzny: Aisha jest kobietą wysoką i szczupłą, zawsze opanowaną o bardzo jasnej cerze. Jej włosy mają brązowawy kolor oczy natomiast są niebieskie z zielonymi refleksami, przypominają niektórym lód lub wodę oceanu. Zawsze nosi eleganckie suknie, jej nieodłącznym znakiem rozpoznawczym są świeże kwiaty wpięte we włosy oraz arcyksiążęcy diadem.
- Głos: Anna Caterina Antonacci
Historia: Aisha urodziła się jako najstarsza córka pary królewskiej. Miała kilku starszych braci, w tym obecnego króla Vlada III. Jej relacje z starszym bratem zawsze były dobre i nic nie było w stanie ich popsuć, nawet śmierć najstarszego brata - Mirczy, o którą ojciec obwinił właśnie młodszego z synów. Aisha podobnie jak większa część rodziny stanęła po stronie brata za co ojciec oczywiście się obraził na wiele długich lat. Vlad od razu po otrzymaniu władzy rozpoczął naprawę państwa w czym Aisha jako troskliwa siostra stale go wspierała i pilnowała by się nie przemęczał. Później ta rola przypadła jego żonie a Aisha zajęła się polityką. Jakiś czas później brat uczynił ją swoim Królewskim Namiestnikiem ku oburzeniu starych doradców ojca oraz ich rodziciela. Rodzeństwo jednakże niewiele się tym przejęło. Wiele lat później po śmierci Elisabethy Aisha znów zaczęła opiekować się bratem i pilnować by nie wyszedł na głupca. Dzisiaj, po wielu latach wiernej służby Aisha wciąż pozostaje przy boku brata.
Ciekawostki: Nie ma w niej nic ciekawego, przynajmniej sama tak uważa
Autor: KPV
Login na chacie: Aisha
Login na discordzie: Aisha
Od Sorciego CD Mauvais
- Uważam, że to świetny pomysł.- Uśmiechnąłem się i przytuliłem ją do siebie mocno. Byłem szczęśliwy, że chciała włączyć się w życie mojej rodziny. Uśmiechnąłem się pod nosem już wyobrażając sobie to jak jej obawy, przed tym, że będą traktować ją jak władczynię obcego państwa pierzchają niczym przerażone kurczaki. Zapewne szczególnie bardzo zaskoczy ją reakcja starszej części mojego rodzeństwa, którą zapewne ucieszy wiadomość, że Mauvais weszła do rodziny.
- Myślisz, że to przeznaczenie?- Zapytała nagle wyrywając mnie z zamyślenia.
- Co?
- Nasze poznanie się i związek.
- Cóż... Jestem raczej w tej kwestii sceptyczny. Zawsze możemy zmienić nasze przeznaczenie. Mój ojciec jest tego najlepszym przykładem.- Stwierdziłem spoglądając na nią.
- Jak to?
- Chyba najlepiej będzie jeśli Ci to pokażę.- Powiedziałem po czym teleportowałem się do pewnego miejsca w Transylwanii. Ruszyłem przed siebie prowadząc narzeczoną do jaskini. Po drodze złapałem jeszcze jakieś bliżej nieokreślone zwierzę. Kiedy weszliśmy do jaskini otoczyły nas trzy staruchy, które momentalnie wyrwały mi stworzenie z ręki.
- Nie bój się, słuchaj uważnie i trzymaj się blisko.- Powiedziałem po czym spojrzałem na staruchy.
- Powiedzcie mi o tym, który zmienił swój los, powiedzcie o tym, który nie ma przeznaczenia, powiedzcie mi o królu Valahii.
- Krew to życie, krew to moc, krew to wiedza... Daj nam krwi jego, bądź jego potomstwa.- Zaskrzeczała jedna z wiedźm a ja podszedłem do kotła nad którym pochylały się inne po czym z pomocą sztyletu rozciąłem swoją dłoń. Krew zaczęła skapywać na wyciągnięte dłonie staruch oraz do kotła.
- Syn tego co zmienił swój los... Syn tego, co powinien już od lat nie żyć. Vlad III syn Vlada II... od lat czterdziestu powinien już spoczywać w ziemi, zmienił swój los, zwyciężył Mehmeda II, zaprowadził pokój i dobrobyt... Ten co nie ma przyszłości bo sam ją kreuje... Miał mieć trzech synów, trzy żony lecz zerwał okowy losu i nie pętają one go dłużej. Śmierć nie ma nad nim już władzy i mieć nie będzie, żaden zrodzony z niewiasty nie będzie mógł go życia pozbawić a przeznaczenie nie obejmie żadnego z jego potomków bo przeznaczenie jego już nie wiąże...- Staruchy zaczęły tańczyć i skakać wokół kotła.
- Dlatego nie wierzę w przeznaczenie. Sami je kształtujemy... Chcesz zadać im pytanie?- Zapytałem spoglądając na Mauvais.
<Mauvais?>
- Myślisz, że to przeznaczenie?- Zapytała nagle wyrywając mnie z zamyślenia.
- Co?
- Nasze poznanie się i związek.
- Cóż... Jestem raczej w tej kwestii sceptyczny. Zawsze możemy zmienić nasze przeznaczenie. Mój ojciec jest tego najlepszym przykładem.- Stwierdziłem spoglądając na nią.
- Jak to?
- Chyba najlepiej będzie jeśli Ci to pokażę.- Powiedziałem po czym teleportowałem się do pewnego miejsca w Transylwanii. Ruszyłem przed siebie prowadząc narzeczoną do jaskini. Po drodze złapałem jeszcze jakieś bliżej nieokreślone zwierzę. Kiedy weszliśmy do jaskini otoczyły nas trzy staruchy, które momentalnie wyrwały mi stworzenie z ręki.
- Nie bój się, słuchaj uważnie i trzymaj się blisko.- Powiedziałem po czym spojrzałem na staruchy.
- Powiedzcie mi o tym, który zmienił swój los, powiedzcie o tym, który nie ma przeznaczenia, powiedzcie mi o królu Valahii.
- Krew to życie, krew to moc, krew to wiedza... Daj nam krwi jego, bądź jego potomstwa.- Zaskrzeczała jedna z wiedźm a ja podszedłem do kotła nad którym pochylały się inne po czym z pomocą sztyletu rozciąłem swoją dłoń. Krew zaczęła skapywać na wyciągnięte dłonie staruch oraz do kotła.
- Syn tego co zmienił swój los... Syn tego, co powinien już od lat nie żyć. Vlad III syn Vlada II... od lat czterdziestu powinien już spoczywać w ziemi, zmienił swój los, zwyciężył Mehmeda II, zaprowadził pokój i dobrobyt... Ten co nie ma przyszłości bo sam ją kreuje... Miał mieć trzech synów, trzy żony lecz zerwał okowy losu i nie pętają one go dłużej. Śmierć nie ma nad nim już władzy i mieć nie będzie, żaden zrodzony z niewiasty nie będzie mógł go życia pozbawić a przeznaczenie nie obejmie żadnego z jego potomków bo przeznaczenie jego już nie wiąże...- Staruchy zaczęły tańczyć i skakać wokół kotła.
- Dlatego nie wierzę w przeznaczenie. Sami je kształtujemy... Chcesz zadać im pytanie?- Zapytałem spoglądając na Mauvais.
<Mauvais?>
Od Mauvais CD Sorciego
Podniosłam głowę i wyprostowałam się rozciągając mięśnie rąk. przez chwilę milczeliśmy oboje, więc uznałam, że to koniec opowieści i może warto się odezwać.
- W sumie niezbyt to się różni od obchodzenia świąt u mnie. Jedyne co jest inne to ostatnie dwa zdania, ja świętuję tak na poważnie jedynie jeden dzień, potem to tak okazjonalnie. Ale czuję się podekscytowana na myśl, że będę mogła uczestniczyć w innej tradycji - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Sorci również się do mnie uśmiechnął. Odwróciłam głowę i chwilę później się trochę zamyśliłam. Wpadłam na dziwny pomysł. Może jest trochę lekkomyślny, w końcu jednak to jest ich własna tradycja, coś czuję, że nie powinnam się do niej mieszać.
- Czy coś by się stało, gdybym przyszła wam pomóc? W kuchni, w dekorowaniu czy czymkolwiek innym? Może wtedy zobaczyłabym twoją rodzinę... w akcji. Bez tych zachowań zarezerwowanych dla innych arystokratów. Ciekawi mnie wasza relacja, to jacy są twoi bracia i siostry podczas zwykłej zabawy, podczas rodzinnego dekorowania zamku na święta. Myślę, że trochę za bardzo się rozpędzam, ale obiecałam częściej mówić o swoich uczuciach, więc chyba nie ma w tym nic złego. Chciałabym dołączyć do waszej społeczności, żeby niektórzy przestali we mnie widzieć królową innego kraju, a zaczęli dostrzegać bratową, mnie jako jedną z wielu w Twojej rodzinie - skierowałam swój wzrok znowu na Sorciego - Myślisz, że to byłoby coś złego?
<Sorci?>
- W sumie niezbyt to się różni od obchodzenia świąt u mnie. Jedyne co jest inne to ostatnie dwa zdania, ja świętuję tak na poważnie jedynie jeden dzień, potem to tak okazjonalnie. Ale czuję się podekscytowana na myśl, że będę mogła uczestniczyć w innej tradycji - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Sorci również się do mnie uśmiechnął. Odwróciłam głowę i chwilę później się trochę zamyśliłam. Wpadłam na dziwny pomysł. Może jest trochę lekkomyślny, w końcu jednak to jest ich własna tradycja, coś czuję, że nie powinnam się do niej mieszać.
- Czy coś by się stało, gdybym przyszła wam pomóc? W kuchni, w dekorowaniu czy czymkolwiek innym? Może wtedy zobaczyłabym twoją rodzinę... w akcji. Bez tych zachowań zarezerwowanych dla innych arystokratów. Ciekawi mnie wasza relacja, to jacy są twoi bracia i siostry podczas zwykłej zabawy, podczas rodzinnego dekorowania zamku na święta. Myślę, że trochę za bardzo się rozpędzam, ale obiecałam częściej mówić o swoich uczuciach, więc chyba nie ma w tym nic złego. Chciałabym dołączyć do waszej społeczności, żeby niektórzy przestali we mnie widzieć królową innego kraju, a zaczęli dostrzegać bratową, mnie jako jedną z wielu w Twojej rodzinie - skierowałam swój wzrok znowu na Sorciego - Myślisz, że to byłoby coś złego?
<Sorci?>
niedziela, 18 listopada 2018
Oliver Pade z rodu Dragomir
Imię i nazwisko: Mężczyzna ten mimo, że jest synem Vlada nie nosi jego nazwiska. Przeszkadzało by ono jedynie w jego pracy toteż przyjął nazwisko po matce. Krótko mówiąc nosi on miano Oliver Pade z rodu Dragomir
Skróty: Nie ma zbyt wielu skrótów, które toleruje, rodzina nazywa go czasem Ollie i właściwie to tyle. Oprócz tego posiada również pseudonim artystyczny: Satyr.
Data urodzenia: 14 maja 1470
Wiek: 36 lat
Płeć: Samiec
Orientacja: Bezapelacyjnie hetero
Królestwo: Valahia
Miejsce zamieszkania: Oliver nie ma stałego miejsca zamieszkania, przez większą część roku podróżuje po Valahii razem z swoim zespołem, na zimę jednak osiada w zamku ojca w Soatrze
Stan: Oficjalnie należy do rodziny królewskiej jednakże ukrywa to dla dobra swojej misji
Stanowisko: Oliver jest wędrownym pieśniarzem, założycielem zespołu Faun oraz szpiegiem no i jak wszystkim wiadomo również księciem
Charakter: Oliver to mężczyzna, który długo nie pozostaje w jednym miejscu. Uwielbia podróżować, przeprowadzać się. Nie stanowi dla niego problemu aklimatyzacja w nowym miejscu, ponieważ ma czarującą osobowość, która zjednuje mu przyjaciół pod każdą szerokością geograficzną. Oliver uwielbia wyzwania, zwycięsko stawia czoła przeciwnościom losu. Jego działania wyróżnia dążenie do perfekcji, nigdy nie zostawia pracy niedokończonej. Posiada analityczny umysł, nie daje się ponieść emocjom, jest opanowany. Oliwier to mężczyzna inteligentny, pracowity i ambitny, a jednocześnie przebojowy i obdarzony nieco łobuzerską naturą. Ma w sobie bardzo dużo uroku osobistego. Charakteryzuje go także siła, waleczność, upór oraz duma. Oliver jest człowiekiem towarzyskim, wygadanym i lubiącym dobrą zabawę. Ma wielu przyjaciół, jest pomocny, lojalny i ma ogromne poczucie humoru. Lubi gry, rywalizację i sprawdzanie się. Jest bardzo samoświadomy – świetnie zna więc swoje zarówno mocne, jak i słabe strony. Potrafi zmotywować się do pracy nad sobą, a dzięki swojej konsekwencji, zazwyczaj osiąga to czego chce. Oliverowi jednak jest bardzo trudno przyznać, że czegoś nie jest w stanie zrobić. Najlepszym przykładem na to jest fakt, że gdyby jego ojciec kategorycznie nie stwierdził, że będzie wychowywał dzieci syna to dzisiaj tym trudem byłby obarczony Oliver bo nawet gdyby go końmi rozrywano nie przyznałby on, że nie radzi sobie z wychowaniem własnych dzieci.
Rodzina: Jak wiadomo Oliver jest synem króla, toteż, jak możecie się już domyślić, jego rodzina należy do dość sporych.
- Vlad III Palownik Dracula - Jak wiadomo jest on ojcem Olivera. Mają dobre relacje, można powiedzieć, że nawet bardzo dobre. Oliver szanuje ojca i jest mu wdzięczny za to, że król podjął się trudu wychowania dzieci za syna.
- Ulrike Pade - Matka Olivera, która przyjechała do Valahii z Niemiec w poszukiwaniu pracy. Zatrudniła się w zamku początkowo jako kucharka a później pokojówka, gdzie zakochała się w królu niestety bez wielkiej wzajemności. Do dziś zamieszkuje zamek razem z Vladem i resztą jego kobiet.
- Vlad II Diabeł - Dziadek Olivera, z którym mężczyzna raczej ma chłodne stosunki. Oliver unika jego zamku jak ognia, jednakże dość często przechodzi przez zarządzane przez niego ziemie.
- Frumusete Dracula - Babka Olivera z którą mężczyzna lubi przebywać. Dzięki niej Ollie postanowił założyć zespół.
- Mirena Sarpe - Prababka Olivera, syrena po której mężczyzna odziedziczył dużą część swoich umiejętności.
- Mihnea I Zły Dracula - Stosunki Olivera i jego starszego brata można uznać za dobre. Co prawda nie widują się za często jednakże kiedy już dojdzie do spotkania często się wygłupiają co ponoć nie przystoi tak "starym" facetom jak oni.
- Sorci Dracula - Jak wiadomo również starszy brat. Oliver często gości w jego zamku, a przynajmniej tak często jak pozwala mu na to jego praca. Obaj mężczyźni bardzo się lubią, w dzieciństwie byli nierozłącznymi towarzyszami zabaw.
- Elhemina Dracula - Młodsza o sześć lat siostra Olivera z którą mężczyzna ma chyba najlepszy kontakt spośród żeńskiej części rodziny. Bardzo się lubią i chętnie spędzają razem czas, Mina dba również o edukację córek brata.
- Donovan Dracula - Jeden z młodszych braci, Oliver ma z nim raczej nijakie relacje. Donovan nie szczędzi starszemu bratu złośliwości i uważa jego pracę za nic nie wartą.
Żona: Oliver związał się z pięcioma potężnymi czarownicami toteż obecnie ma pięć żon: Katję, Sonję, Laure, Elisabeth i Fionę.
- Fiona - Oliver spotkał swoją pierwszą żonę podczas podróży do Niemiec, gdzie zabrała go matka by poznał swoją rodzinę. Młodsza od męża o dwa lata od pierwszego wejrzenia zawróciła mu w głowie i nawet ojciec dziewczyny nie mógł rozdzielić młodych. Ich małżeństwo trwa już 16 lat i zaowocowało narodzinami trójki dzieci, dwóch synów Otta i Torstena oraz córki Damaris. Oliver napisał piosenkę, która opisuje wyjątkowo zimną noc po której oświadczył się Fionie
- Katja - Oliver i Katja poznali się podczas niemieckiego święta noszącego nazwę Walpurgisnacht na którego obchodach mężczyzna znalazł się czystym przypadkiem. Podczas wędrówki z utworzonym kilka lat wcześniej zespołem nocował na skraju lasu wewnątrz, którego odbywały się obchody święta. Kiedy świętujący ludzie dowidzieli się o tym, że przybysze mogą umilić im świętowanie zabrali ich ze sobą. Katja miała podczas święta odgrywać rolę królowej i matki czarownic a na króla spośród zgromadzonych mężczyzn wybrano Olivera. Młodzi, tak jak postaci, które odgrywali, niemal od razu poczuli do siebie miętę i tej samej jeszcze nocy zostali małżeństwem, skacząc przez święty ogień. Ich małżeństwo trwa już od 11 lat i zaowocowało trójką dzieci: Wilhelmem, Johannem i Gabriele.
- Elisabeth - Elisabeth początkowo nie była zainteresowana związkiem podobnie jak sam Oliver. Przez pierwszy rok ich znajomości jedynie razem pracowali później dopiero coś zaiskrzyło i postanowili iść dalej przez życie razem. Ich małżeństwo trwa 6 lat, mają razem dwójkę dzieci: syna Friedricha i córkę Valerie.
- Sonja - Oliver poznał Sonje podczas jednej z wizyt na dworze ojca. Młoda kobieta była córką przywódczyni jednego z najpotężniejszych klanów czarownic w całej Valahii. Tego dnia Oliver i jego zespół grał dla ludzi zamieszkujących Soatrę a Sonja wraz z matką zabiegała o audiencję u króla. Mężczyzna wstawił się u ojca za czarownicami a zauroczona jego grą Sonja wstąpiła do zespołu by jakiś czas później zostać jego żoną. Ich małżeństwo trwa 5 lat i jak na razie mają razem jedynie jedno dziecko - córkę Nelly.
- Laura - Laura jest córką króla Niemiec. Oliver poślubił ją pod wpływem matki, żeby zawiązać sojusz między Valahią a Niemcami. Nie był tym zachwycony jednakże w końcu chyba się pokochali i są już razem 3 lata oraz mają córkę: Sophie.
Potomstwo: Oliver związał się z pierwszą kobietą mając 20 lat, ich małżeństwo trwa już zatem 16 lat. Związki jego i innych żon trwają krócej jednak i tak doczekał się on gromadki dzieci:
- Otto - Najstarszy syn Olivera i Fiony, ma 15 lat od roku szkoli się na wojownika pod okiem swojego dziadka Vlada
- Torsten - Drugi z synów Olivera i Fiony, bliźniak Otta, w przeciwieństwie do brata jest bardziej spokojny i nie lubi walki, szkoli się na zielarza
- Wilhelm - Syn Olivera i Katji, trzeci w kolejności starszeństwa pośród chłopców, ma 10 lat w przyszłości chciałby pójść w ślady ojca
- Johann - Syn Olivera i Katji, ma 8 lat,
- Friedrich - Syn Olivera i Elisabeth, ma 5 lat
- Damaris - Córka Olivera i Fiony, rok młodsza od starszych braci: Otta i Torstena wychowuje się pod czujnym okiem ciotek i dziadka, planuje zostać łuczniczką
- Gabriele - Córka Olivera i Katji, ma 5 lat
- Nelly - Córka Olivera i Sonji, ma 4 lata
- Valerie - Córka Olivera i Elisabeth, ma 3 lata
- Sophie - Córka Olivera i Laury, ma 2 lata i jest jak na razie najmłodszą członkinią rodziny
- Magiczne:
- Oliver z pomocą głosu i muzyki potrafi kontrolować ludzi i zmuszać ich do robienia lub mówienia różnych rzeczy. Podobną moc posiadają syreny: za pomocą głosu ściągają żeglarzy.
- Mężczyzna ten potrafi kontrolować wodę, zmieniać jej stan skupienia a także tworzyć z niej różne kształty.
- Potrafi również panować nad powietrzem, manipulować nim wedle własnej woli.
- Jedną z ciekawszych umiejętności Olivera jest możliwość gry na instrumentach bez ich dotykania, jedynie za pomocą woli.
- Potrafi również w niewielkim stopniu kontrolować ogień.
- Fizyczne:
- Oliver to bardzo zdolny muzyk, potrafi grać na wielu instrumentach co z powodzeniem wykorzystuje w swojej pracy. W zakres instrumentów, na których potrafi grać wchodzą: harfa celtycka, buzuki, nyckelharpa, gitara, mandora, contrabasharpa, skrzypce, mandola, lira korbowa, pianino, lutnia, fortepian, akordeon, organy oraz dudy. Oprócz tego Oliver w ciągu kilku dni jest w stanie nauczyć się grać na kolejnych instrumentach, bardzo łatwo mu to przychodzi.
- Oliver może poszczycić się dość dużą wytrzymałością. Bardzo trudno go zmęczyć dzięki czemu nawet bez pomocy konia jest w stanie pokonać dość dużą odległość w ciągu dnia utrzymując przy tym dużą szybkość marszu.
- Mężczyzna ten jest w stanie bardzo szybko się poruszać, zwłaszcza podczas biegu co w połączeniu z dużą wytrzymałością daje bardzo dobre połączenie.
- Oliver zna kilka języków. Oczywiście jest to valahiański, jego język ojczysty, język wspólny, niemiecki, dagnirski, viumbański, syntheriański oraz francuski.
- Dysponuje dość dużą siłą, co przydaje się przy przenoszeniu instrumentów.
- Rasa: Jak wiadomo raczej wszystkim Oliver jest mieszańcem
- Wysokość: Naturalną wysokością Olivera jest 250 cm jednakże dziwnie by wyglądał w tłumie osób niższych te siedemdziesiąt centymetrów, zazwyczaj więc przyjmuje postać mężczyzny o wysokości 190 cm
- Waga: Waży około 100 kg
- Wysokość po przemianie: Od 190 cm do 250 cm
- Cechy szczególne: Jedną z cech szczególnych Olivera jest kolczyk, który nosi po prawej stronie nosa,
- Wygląd zewnętrzny: Oliver to mężczyzna wysoki, dobrze zbudowany jednakże szczupły. Ma jasne włosy, które układa w różne fryzury oraz nieodłączną brodę i czasem wąsy. Zazwyczaj nosi ciemne ubrania. Jego oczy mają kolor niebieski. Po przemianie w lwa ma on jasne futro oraz ciemnobrązową grzywę. Oliver nie nosi wielkiej ilości biżuterii, jednakże posiada kilka srebrnych sygnetów oraz naszyjników.
- Głos: Oliver Pade
Ciekawostki:
- Oliver bardzo rzadko przyjmuje swoją zwierzęcą formę, najzwyczajniej w świecie nie jest mu ona potrzebna.
- Jedynym alkoholem jaki pije jest miód pitny, najchętniej dwójniak lub półtorak.
- Jego ulubionymi deserami są strudel jabłkowy i Tort Szwarcwaldzki.
- Jak wszyscy wiedzą Oliver często podróżuje i w ciągu tych podróży z niejednego pieca chleb jadł. Jednakże i tak najbardziej smakują mu tak zwany Zwiebelbrot czyli chleb cebulowy oraz Mehrkornbrot czyli chleb wieloziarnisty.
- Mimo, że jedynym alkoholem, który chętnie pije jest miód pitny to Oliver wprost przepada za nalewkami pradziadka Mirczy jednakże z szacunku dla swojej wątroby nie pije ich często.
Login na chacie: ---
Login na discordzie: ---
Od Sakury CD Mauvais
Sposób dostania się do ojczyzny dziewczyny był mi odrobinę znany. Słyszałam co nie co o teleportacji, ale tak to nic poza tym. Nie miałam jeszcze okazji, aby wypróbować tego sposobu na przemieszczenie się w tak szybki sposób. Szczerze, było to nawet pożyteczne. Nim się obejrzałam znajdowałam się w jakiejś bibliotece. Wyglądało to na bibliotekę w jakimś zamku czy o osób, które są bardzo zamożne. Dziewczyna była podekscytowana i pełna energii. Przynajmniej mi to tak wyglądało. Dobrze znała miejsce do którego mnie zabrała. Sama do końca nie wiedziałam co to za pomieszczenie, ale wyglądało na to, że znajdowały się w nim drogocenne artefakty. Rozglądałam się do okoła do momentu w którym dziewczyna się zatrzymała i sądząc po jej reakcji to dotarłyśmy na miejsce. Co prawda nie wiedziałam co ma na myśli, ale po chwili już wiedziałam o co jej chodziło. Obrazy były naprawdę piękne. Zazdrościłam, że dziewczyna mogła oglądać takie scenerie jak te które sama zobaczyłam. Ja do miasta mało kiedy szłam.
- I jak? Podobało ci się? - zapytała pełna energii, gdy obrazy zniknęły sprzed moich oczu, a na ich miejscu pojawiła się urocza twarz dziewczyny.
- Tak, to był bardzo piękny widok - uśmiechnęłam się delikatnie w jej stronę.
- Wiedziałam, że ci się spodoba! - entuzjastyczna, pełna energii dziewczyna stała i przyglądała mi się uważnie.
- Twój kolor włosów bardzo pasuje do twojej osobowości - powiedziałam pod nosem.
- Chodźmy do miasta! - chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Sama nie widziałam jak to się stało, ale nim się obejrzałam byliśmy już w mieście. Szybko nałożyłam swój kaptur na głowę, aby ukryć swoją twarz.
- Może znajdziemy jakieś miejsce w którym nie będzie tylu ludzi i tam mi opowiesz trochę o tym państwie. Bardzo mnie ono ciekawi - nie wiem czy zauważyła mój uśmiech przez to, że miałam założony kaptur na głowie.
<Mauvais?> Przepraszam, że co dopiero teraz odpisałam...
- I jak? Podobało ci się? - zapytała pełna energii, gdy obrazy zniknęły sprzed moich oczu, a na ich miejscu pojawiła się urocza twarz dziewczyny.
- Tak, to był bardzo piękny widok - uśmiechnęłam się delikatnie w jej stronę.
- Wiedziałam, że ci się spodoba! - entuzjastyczna, pełna energii dziewczyna stała i przyglądała mi się uważnie.
- Twój kolor włosów bardzo pasuje do twojej osobowości - powiedziałam pod nosem.
- Chodźmy do miasta! - chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Sama nie widziałam jak to się stało, ale nim się obejrzałam byliśmy już w mieście. Szybko nałożyłam swój kaptur na głowę, aby ukryć swoją twarz.
- Może znajdziemy jakieś miejsce w którym nie będzie tylu ludzi i tam mi opowiesz trochę o tym państwie. Bardzo mnie ono ciekawi - nie wiem czy zauważyła mój uśmiech przez to, że miałam założony kaptur na głowie.
<Mauvais?> Przepraszam, że co dopiero teraz odpisałam...
Od Sorciego Cd Mauvais
- W sumie... Nie wiem od czego mam zacząć. Zazwyczaj wygląda to tak, że wszyscy zaczynają zjeżdżać się do zamku tydzień przed świętami. Dwa dni przed Wigilią już wszyscy zazwyczaj są obecni i wtedy zazwyczaj rozmawiamy o tym, co robiliśmy podczas ubiegłego roku. W dzień Wigilii wszyscy poszczą i pomagają w kuchni. Ojciec nas do tego goni, tak jak jego kiedyś goniła jego matka. Ale wiesz jak wygląda pomoc w wykonaniu mężczyzn. Po prostu facet wchodzący do kuchni raz na rok to zły pomysł więc zazwyczaj gotuje damska część rodziny. My dekorujemy sale i przy okazji kłócimy.- Mruknąłem spoglądając na Mauvais. Dziewczyna wyglądała na bardzo zdziwioną moimi słowami.
- Wy się kłócicie?- Zapytała zdziwiona na co ja kiwnąłem głową.
- W każdej rodzinie jest jakaś czarna owca. U nas główną czarną owcą jest Donovan. Należy do młodszej części rodziny i uważa, że wszystko mu się należy. Chce żeby ojciec mianował go hrabią a że nasz rodziciel nie zamierza tego zrobić Don się wścieka i docina każdemu, kto ma rangę wyższą od niego. Z resztą poznasz go i sama zobaczysz. Wieczorem jemy kolację, przed którą dzielimy się prosforą i składamy sobie życzenia. Jest dwanaście potraw i wolne miejsce dla wędrowca. Pierwszego dnia świąt ojciec około południa wygłasza mowę do mieszkańców królestwa życząc im wesołych świąt. Później przez kolejne kilka godzin ojciec przyjmuje ludzi na audiencjach. Zazwyczaj są to po prostu poddani, którzy chcą osobiści złożyć mu życzenia, niektórzy, a właściwie chyba wszyscy przynoszą mu jakieś prezenty. Ojciec oczywiście im się odwdzięcza. Później idziemy na nabożeństwo. Kolejne dwa dni świętujemy jedynie w gronie rodziny wspominając i opowiadając co robiliśmy w tym roku.
<Mauvais?>
- Wy się kłócicie?- Zapytała zdziwiona na co ja kiwnąłem głową.
- W każdej rodzinie jest jakaś czarna owca. U nas główną czarną owcą jest Donovan. Należy do młodszej części rodziny i uważa, że wszystko mu się należy. Chce żeby ojciec mianował go hrabią a że nasz rodziciel nie zamierza tego zrobić Don się wścieka i docina każdemu, kto ma rangę wyższą od niego. Z resztą poznasz go i sama zobaczysz. Wieczorem jemy kolację, przed którą dzielimy się prosforą i składamy sobie życzenia. Jest dwanaście potraw i wolne miejsce dla wędrowca. Pierwszego dnia świąt ojciec około południa wygłasza mowę do mieszkańców królestwa życząc im wesołych świąt. Później przez kolejne kilka godzin ojciec przyjmuje ludzi na audiencjach. Zazwyczaj są to po prostu poddani, którzy chcą osobiści złożyć mu życzenia, niektórzy, a właściwie chyba wszyscy przynoszą mu jakieś prezenty. Ojciec oczywiście im się odwdzięcza. Później idziemy na nabożeństwo. Kolejne dwa dni świętujemy jedynie w gronie rodziny wspominając i opowiadając co robiliśmy w tym roku.
<Mauvais?>
środa, 14 listopada 2018
Od Mauvais CD Sorciego
Odwróciłam głowę w stronę ściany przede mną i zaczęłam rozważać wszystkie plusy i minuty takiego potencjalnego biegu wydarzeń. Trzeba przyznać, że chętnie bym spędziła święta z kimś... kimkolwiek. Zazwyczaj obchodziłam te dni w kilkuosobowym gronie, w którego skład wchodziłam ja, moi dziadkowie oraz dwóch zaufanych przyjaciół. Wszyscy inni wracali do swoich rodzin, do własnych spraw przynajmniej na te kilka dni.
- Dobrze - przytaknęłam delikatnie ponownie kierując wzrok z stronę Sorciego. - Przyjdę do was na święta, razem z moją skromną rodziną. Myślę, że dobrze mi zrobi czas spędzony w tych dniach z większą ilością osób. Będę mogła w końcu się do czegoś takiego przyzwyczaić - uśmiechnęłam się sięgając ręką ku nadal zapalonej świeczce. Zdusiłam ogień w palcach i otrzepałam dłoń z resztek zwęglonego knota.
- Pozostając w temacie, jak u ciebie się obchodzi święta? Wolę się upewnić, aby nie strzelić jakiejś głupiej gafy, bo pewnie tradycje u was są inne niż u mnie. Swoją drogą, cieszę się, że miałam okazję, by zadać takie pytanie, bo chcąc nie chcąc takie rzeczy mnie interesują. Oczywiście mniej niż inne, te lepsze, ale jednak. Wiem, że można się tego dowiedzieć z książek, spisów i kronik, ale zawsze lepiej jest to usłyszeć od kogoś, kto to faktycznie przeżył. Trochę odstąpiłam od tematu... Wracając, więc jak się u ciebie obchodzi te szczególne dni, Sorci? - oparłam brodę na dłoniach, a ręce z kolei położyłam na udach i w tym momencie sprawiałam pewnie wrażenie pilnej uczennicy, która dokładnie słucha słów swojego nauczyciela i boi się opuścić chociaż jeden wyraz.
<Sorci?>
- Dobrze - przytaknęłam delikatnie ponownie kierując wzrok z stronę Sorciego. - Przyjdę do was na święta, razem z moją skromną rodziną. Myślę, że dobrze mi zrobi czas spędzony w tych dniach z większą ilością osób. Będę mogła w końcu się do czegoś takiego przyzwyczaić - uśmiechnęłam się sięgając ręką ku nadal zapalonej świeczce. Zdusiłam ogień w palcach i otrzepałam dłoń z resztek zwęglonego knota.
- Pozostając w temacie, jak u ciebie się obchodzi święta? Wolę się upewnić, aby nie strzelić jakiejś głupiej gafy, bo pewnie tradycje u was są inne niż u mnie. Swoją drogą, cieszę się, że miałam okazję, by zadać takie pytanie, bo chcąc nie chcąc takie rzeczy mnie interesują. Oczywiście mniej niż inne, te lepsze, ale jednak. Wiem, że można się tego dowiedzieć z książek, spisów i kronik, ale zawsze lepiej jest to usłyszeć od kogoś, kto to faktycznie przeżył. Trochę odstąpiłam od tematu... Wracając, więc jak się u ciebie obchodzi te szczególne dni, Sorci? - oparłam brodę na dłoniach, a ręce z kolei położyłam na udach i w tym momencie sprawiałam pewnie wrażenie pilnej uczennicy, która dokładnie słucha słów swojego nauczyciela i boi się opuścić chociaż jeden wyraz.
<Sorci?>
Od Sorciego Cd Mauvais
Uśmiechnąłem się lekko i objąłem ją.
- Ehh ty moja złośnico...- Mruknąłem całując ją w policzek.
- Nie doceniasz mnie...- Dodałem po czym machnąłem dłonią nad popiołami, które zaczęły znowu się tlić i układać w litery, które wcześniej wypisano na kartce. Spojrzałem z uśmiechem na narzeczoną po czym powtórnie machnąłem ręką a popioły wzniosły się w powietrze i porwane nagłym podmuchem wiatru wyleciały przez okno.
- Ufam Ci, więc nie muszę wiedzieć co tam było napisane. Jeśli będziesz chcieć mi powiedzieć to to zrobisz.- Spojrzałem na wylatujący popiół po czym odwróciłem się w stronę Mauvais.
- Ojciec prosił żebym zapytał Cię czy spędzisz z nami święta. Byłaby to świetna okazja do poznania mojej rodziny, wkrótce też twojej.- Powiedziałem uśmiechając się do niej czule.
<Mauvais?>
- Ehh ty moja złośnico...- Mruknąłem całując ją w policzek.
- Nie doceniasz mnie...- Dodałem po czym machnąłem dłonią nad popiołami, które zaczęły znowu się tlić i układać w litery, które wcześniej wypisano na kartce. Spojrzałem z uśmiechem na narzeczoną po czym powtórnie machnąłem ręką a popioły wzniosły się w powietrze i porwane nagłym podmuchem wiatru wyleciały przez okno.
- Ufam Ci, więc nie muszę wiedzieć co tam było napisane. Jeśli będziesz chcieć mi powiedzieć to to zrobisz.- Spojrzałem na wylatujący popiół po czym odwróciłem się w stronę Mauvais.
- Ojciec prosił żebym zapytał Cię czy spędzisz z nami święta. Byłaby to świetna okazja do poznania mojej rodziny, wkrótce też twojej.- Powiedziałem uśmiechając się do niej czule.
<Mauvais?>
poniedziałek, 12 listopada 2018
Od Mauvais CD Sorciego
Obudziłam się na krótko przed dziesiątą rano. Zazwyczaj śpię trochę dłużej, z racji tego, że zostaję do późna i obserwuję to, co się dzieje za moim oknem kiedy inni zwyczajnie już gaszą światło. Lubię patrzeć na ciemną, szarą rzeczywistość zza grubego szkła.
Obudziłam się wcześniej, więc postanowiłam zrobić coś produktywnego, a mianowicie spalić pewną karmazynową kopertę. Odrzuciłam pierzynę na bok i podeszłam do ciemnobrązowego biurka, gdzie w rogu leżała mała, niepozorna karteczka. Z niechęcią ją wzięłam i wróciłam do łóżka. Kiedy jednak sięgnęłam by zapalić świeczkę, usłyszałam znajome trzaśnięcie. Jak mogłabym się spodziewać, odwiedził mnie Sorci, który niedługo po zmaterializowaniu się w mojej sypialni podszedł do mnie i pocałował delikatnie.
- Czuję się dobrze, a w tym przypadku słowo "dobrze" znaczy mniej więcej tyle samo, co ma znaczyć, a nie "dobrze" w sensie "źle, ale powiem tak, żebyś się nie martwił" - odpowiedziałam na wcześniejsze pytanie i szybkim ruchem zapaliłam świeczkę.
- Co robisz? - zapytał Sorci siadając na krańcu materaca. Popatrzyłam na niego przez chwilę, a potem powoli wsunęłam czerwoną kopertę do ognia.
- Palę to, co mi kiedyś pozwalało się utrzymać przy zdrowych zmysłach. Lecz teraz po prostu tego nienawidzę, więc pozbywam się tego - szarawy popiół z kartki pojawił się na ciemnej szafce - Niestety, być może nie dowiesz co to było, bo jak widzisz tyle z tego zostało, a ja ci o tym nie powiem - usiadłam koło niego uśmiechając się nieco złośliwie.
<Sorci?>
Obudziłam się wcześniej, więc postanowiłam zrobić coś produktywnego, a mianowicie spalić pewną karmazynową kopertę. Odrzuciłam pierzynę na bok i podeszłam do ciemnobrązowego biurka, gdzie w rogu leżała mała, niepozorna karteczka. Z niechęcią ją wzięłam i wróciłam do łóżka. Kiedy jednak sięgnęłam by zapalić świeczkę, usłyszałam znajome trzaśnięcie. Jak mogłabym się spodziewać, odwiedził mnie Sorci, który niedługo po zmaterializowaniu się w mojej sypialni podszedł do mnie i pocałował delikatnie.
- Czuję się dobrze, a w tym przypadku słowo "dobrze" znaczy mniej więcej tyle samo, co ma znaczyć, a nie "dobrze" w sensie "źle, ale powiem tak, żebyś się nie martwił" - odpowiedziałam na wcześniejsze pytanie i szybkim ruchem zapaliłam świeczkę.
- Co robisz? - zapytał Sorci siadając na krańcu materaca. Popatrzyłam na niego przez chwilę, a potem powoli wsunęłam czerwoną kopertę do ognia.
- Palę to, co mi kiedyś pozwalało się utrzymać przy zdrowych zmysłach. Lecz teraz po prostu tego nienawidzę, więc pozbywam się tego - szarawy popiół z kartki pojawił się na ciemnej szafce - Niestety, być może nie dowiesz co to było, bo jak widzisz tyle z tego zostało, a ja ci o tym nie powiem - usiadłam koło niego uśmiechając się nieco złośliwie.
<Sorci?>
Mircza Dracula z rodu Dragomir
Imię i nazwisko: Nosi imię Mircza, bez żadnych dynastycznych numerków, nazwisko i ród odziedziczył po ojcu, toteż zwie się Mircza Dracula z rodu Dragomir
Skróty:
Data urodzenia: Urodził się 17 kwietnia 1478 roku
Wiek: Ma dokładnie 28 lat
Płeć: Samiec
Orientacja: Heteroseksulany
Królestwo: Valahia
Miejsce zamieszkania: Mieszka w królewskim zamku w stolicy Soatrze
Stanowisko: Lord Dowódca Gwardii Królewskiej oraz wojownik i książę Valahii
Stan: Arystokrata
Charakter: Mircza dużo odziedziczył po rodzicach. Jest spokojny i opanowany jak ojciec ale zdarzają mu się chwile kiedy nie zostaje z tego spokoju wiele. Zazwyczaj jest on psem o anielskiej cierpliwości jednak po dłuższym czasie może ona ulec wyczerpaniu. Mircza jest samcem niezwykle sprytnym, który potrafi znaleźć wyjście z każdej, nawet najgorszej opresji. Raczej nie prowokuje ataków i nie jest ich celem (głównym powodem jest wielkość tego osobnika). Przed jakimkolwiek ruchem z jego strony dokładnie przemyśli wszelkie scenariusze i ułoży kilka wersji planu. Raczej wątpliwe jest by kiedykolwiek zrobił coś nie przygotowawszy się. Swoim wyborom jest wierny do samego końca. Jest prawdopodobnie jednym z najwierniejszych przyjaciół króla.
Rodzina:
Zakochany w: Jest taka jedna piękna osoba...
Partnerka: Obecnie brak
Ex: Chodził z jedną czy dwoma pannami jednak nie było to nic poważnego
Potomstwo: Brak
Umiejętności:
Ciekawostki: Nie ma w nim nic ciekawego... chyba
Autor: KPV
Login na chacie: Mircza
Login na discordzie: Mircza
Skróty:
Data urodzenia: Urodził się 17 kwietnia 1478 roku
Wiek: Ma dokładnie 28 lat
Płeć: Samiec
Orientacja: Heteroseksulany
Królestwo: Valahia
Miejsce zamieszkania: Mieszka w królewskim zamku w stolicy Soatrze
Stanowisko: Lord Dowódca Gwardii Królewskiej oraz wojownik i książę Valahii
Stan: Arystokrata
Charakter: Mircza dużo odziedziczył po rodzicach. Jest spokojny i opanowany jak ojciec ale zdarzają mu się chwile kiedy nie zostaje z tego spokoju wiele. Zazwyczaj jest on psem o anielskiej cierpliwości jednak po dłuższym czasie może ona ulec wyczerpaniu. Mircza jest samcem niezwykle sprytnym, który potrafi znaleźć wyjście z każdej, nawet najgorszej opresji. Raczej nie prowokuje ataków i nie jest ich celem (głównym powodem jest wielkość tego osobnika). Przed jakimkolwiek ruchem z jego strony dokładnie przemyśli wszelkie scenariusze i ułoży kilka wersji planu. Raczej wątpliwe jest by kiedykolwiek zrobił coś nie przygotowawszy się. Swoim wyborom jest wierny do samego końca. Jest prawdopodobnie jednym z najwierniejszych przyjaciół króla.
Rodzina:
Zakochany w: Jest taka jedna piękna osoba...
Partnerka: Obecnie brak
Ex: Chodził z jedną czy dwoma pannami jednak nie było to nic poważnego
Potomstwo: Brak
Umiejętności:
- Magiczne: Mircza kontroluje śnieg i wszystko co związane z zimą oraz zimnem. Potrafi również kontrolować wiatr.
- Fizyczne: Mircza jest osobą bardzo szybką i silną. Zna kilka języków, jest również zręcznym szermierzem i dobrym wojownikiem.
- Rasa: Mieszaniec wielu ras i właściwie tyle.
- Wysokość: 240 cm
- Waga: 520 kg
- Wysokość po przemianie: 240 cm
- Cechy szczególne: Charakterystyczne oczy, które przypominają nieco oczy ślepca
- Wygląd zewnętrzny: Mircza to samiec wysoki i mocno zbudowany o śnieżno białym futrze. Ma białe oczy w których źrenice mają jasnoniebieską barwę przez co wygląda jakby był ślepy. W ludzkiej postaci jego oczy są niebieskie lub bardziej szare, ma również białe włosy.
- Głos: Aymeric Ribot
Ciekawostki: Nie ma w nim nic ciekawego... chyba
Autor: KPV
Login na chacie: Mircza
Login na discordzie: Mircza
Donovan Dracula z rodu Dragomir
Imię i nazwisko: Samiec ten nosi dumne imię Donovan nadane mu przez ojca oraz nazwisko, oczywiście Dracula, a ród no to wiadomo, że Dragomir toteż w całości zwą go Donovan Dracula z rodu Dragomir.
Skróty: Samiec ten akceptuje jedynie jeden skrót a mianowicie Don, ewentualnie przezwisko Darkness jednak to jest już zazwyczaj używane przez jego współpracowników
Data urodzenia: Don urodził się 20 kwietnia 1481 roku
Wiek: Jak można sobie policzyć ma 25 lat
Płeć: Donovan to bezapelacyjny samiec
Orientacja: Ciężko jednoznacznie określić jego orientację, ponieważ raczej zależy ona raczej od jego humoru i konkretnej sytuacji, ponieważ jest on typem egoisty i potrafi wykorzystać właściwie wszystko i wszystkich do własnych celów toteż można określić go jako biseksualistę
Królestwo: Valahia
Miejsce zamieszkania: Ojciec nie chciał spuszczać go z oka toteż musiał zamieszkać w zasięgu wzroku i słuchu dlatego też zamieszkuje naprzemiennie jedną z komnat w królewskim zamku oraz dość sporych rozmiarów dom w mieście, który zakupił po ukończeniu dwudziestu lat gdy został mianowany zastępcą dowódcy morderców.
Stan: Teoretycznie uznawany jest za członka rodziny królewskiej, jednakże równie dobrze można traktować go jak szlachcica lub arystokratę. Nie robi mu to dużej różnicy, tak czy inaczej może robić co chce.
Stanowisko: Dowódca morderców oraz oczywiście książę, planuje zostać również hrabią jednak jak na razie jego ojciec przeciwstawia się temu pomysłowi
Charakter: Donovan to osoba chłodna i zdystansowana, która jednak nie stroni od wszelkich uciech, uważając, że przecież raz się żyje. Nie kryje się on z tym, że jest egoistą i potrafi właściwie każdą sytuację obrócić na swoją korzyść. Mimo wszystko jednak nawet on ma swój honor i zasady, których przestrzega. Ojca szanuje i nawet przez myśl by mu nie przeszło by mu się sprzeciwić w kwestiach państwowych jednak w kwestiach prywatnych zdarza im się nie zgadzać. Donovan lubi kobiety, jednakże nie czuje przymusu by składać im jakieś obietnice czy też wiązać się z którąkolwiek bo po co? Kobieta jedynie potrafi suszyć głowę i marudzić. Don nie należy do osób cierpliwych, wszystko, co każe zrobić musi zostać zrobione na już. Nie należny również do osób miłych, jest raczej wredny ale dla osiągnięcia własnych celów jest gotowy zrobić wszystko.
Rodzina: Donovan nie zaprząta sobie głowy rodziną, matki właściwie nie pamięta, wie, że nazywała się Dacja. Osobą, która cieszy się jego wielkim szacunkiem jest jego ojciec Vlad. Silne relacje łączą go również z trójką starszego rodzeństwa: Mihneą, Sorcim i Elheminą.
Zakochany w: Don nie zakochuje się łatwo, właściwie w ogóle toteż jak na razie się w nikim nie zakochał.
Partnerka: Obecnie spotyka się z pewną bardzo urodziwą kobietą o imieniu Calypso, jednak zawsze może znaleźć się miejsce dla kolejnej damy.
Ex: Było ich tak wiele, że sam nie zliczy toteż nawet nie będzie próbować.
Potomstwo: Brak i na razie się to nie zmieni, Don nie byłby dobrym ojcem, nie lubi dzieci i na razie nie chce ich mieć.
Umiejętności:
- Magiczne: Don panuje nad wieloma odłamami czarnej magii i jest w tym bardzo dobry, choć wciąż odkrywa swoje umiejętności.
- Fizyczne: Jest ich dużo, przede wszystkim jest szybki i bardzo silny, ma też całą masę umiejętności szermierczych, które wykorzystuje w swojej pracy.
- Rasa: Mieszaniec i tyle, jakich ras to wiedzieć nie musicie.
- Wysokość: 240 cm
- Waga: 200 kg
- Wysokość po przemianie: 230 cm
- Cechy szczególne: Charakterystyczna pomarańczowawa poświata wydobywająca się z oczu
- Wygląd zewnętrzny: Donovan to samiec mocno zbudowany i umięśniony. Ma grube futro w czarno, biało, brązowych kolorach. Jego oczy mają zazwyczaj kolor żółty w wilczej postaci, w ludzkiej są
- Głos: Peter Hollens
Ciekawostki: Donovan zawsze nosi jakąś biżuterię z fluorytami: jakieś naszyjniki, pierścienie czy też kolczyki, dobrze widoczne w ludzkiej postaci. W postaci ludzkiej ma długie brązowe włosy i również brązowe oczy.
Autor: KPV
Login na chacie: Donovan
Login na discordzie: Donovan
Od Sorciego Cd Mauvais
Mauvais wróciła do Syntherii, my tymczasem wciąż rozmawialiśmy. W końcu Satine i Roxane poszły się położyć, podobnie jak żony Olivera. Niedługo później również Rüdiger, Niel i Stephan poszli do przygotowanych dla nich komnat.
- Kończycie tegoroczną wędrówkę?- Zapytałem spoglądając na niego.
- Tak, trzeba w końcu odpocząć a poza tym muszę w końcu pobyć trochę z dziećmi. Jestem wdzięczny ojcu za to, że je wychowuje ale też chce mieć w to jakiś wkład. I tak już źle się czuję z tym, że przez większą cześć roku mnie nie widzą.- Powiedział spoglądając na mnie. Pokiwałem głową ze zrozumieniem. Dobrze go rozumiałem, też chciałem być obecny w życiu moich dzieci jednak moje zajęcie Veantora też nie pozwalało mi spędzać z nimi tyle czasu ile bym chciał. Większości ludzi wydaje się, że zawsze trubadurzy mogą zawsze zrezygnować z tego co robią albo mogą wychowywać dzieci w drodze. Niestety nie jest to możliwe, tym bardziej że oprócz grania zespół mojego brata pełnił też rolę królewskiego szpiega, jak wiadomo ludzie w tawernach przy dobrej muzyce i alkoholu chętniej mówią.
- Chcesz się czegoś napić?- Zaproponowałem na co Oliver kiwnął głową a ja postawiłem na stole dwa kielichy i butelkę miodu pitnego.
- Dzieciaki tęsknią za wami.- Powiedziałem przypominając sobie ostatnią rozmowę z jednym z synów Olivera.
- Jesteś pewien? Może młodsze owszem, ale najstarsi chłopcy mają już po piętnaście lat. Pewnie nienawidzą ojca za to, że ich zostawił.
- Nie zostawiłeś. To właśnie twój najstarszy syn powiedział mi, że tęsknią za wami.- Powiedziałem a mój brat pokiwał głową. Posiedzieliśmy jeszcze jakiś czas, dopóki nie skończył nam się miód. Następnego dnia Oliver i jego zespół ruszyli do stolicy a ja postanowiłem odwiedzić Mauvais. Teleportowałem się do jej zamku około południa.
- Cześć skarbie. Jak się czujesz?- Zapytałem całując ją na powitanie.
<Mauvais?>
- Kończycie tegoroczną wędrówkę?- Zapytałem spoglądając na niego.
- Tak, trzeba w końcu odpocząć a poza tym muszę w końcu pobyć trochę z dziećmi. Jestem wdzięczny ojcu za to, że je wychowuje ale też chce mieć w to jakiś wkład. I tak już źle się czuję z tym, że przez większą cześć roku mnie nie widzą.- Powiedział spoglądając na mnie. Pokiwałem głową ze zrozumieniem. Dobrze go rozumiałem, też chciałem być obecny w życiu moich dzieci jednak moje zajęcie Veantora też nie pozwalało mi spędzać z nimi tyle czasu ile bym chciał. Większości ludzi wydaje się, że zawsze trubadurzy mogą zawsze zrezygnować z tego co robią albo mogą wychowywać dzieci w drodze. Niestety nie jest to możliwe, tym bardziej że oprócz grania zespół mojego brata pełnił też rolę królewskiego szpiega, jak wiadomo ludzie w tawernach przy dobrej muzyce i alkoholu chętniej mówią.
- Chcesz się czegoś napić?- Zaproponowałem na co Oliver kiwnął głową a ja postawiłem na stole dwa kielichy i butelkę miodu pitnego.
- Dzieciaki tęsknią za wami.- Powiedziałem przypominając sobie ostatnią rozmowę z jednym z synów Olivera.
- Jesteś pewien? Może młodsze owszem, ale najstarsi chłopcy mają już po piętnaście lat. Pewnie nienawidzą ojca za to, że ich zostawił.
- Nie zostawiłeś. To właśnie twój najstarszy syn powiedział mi, że tęsknią za wami.- Powiedziałem a mój brat pokiwał głową. Posiedzieliśmy jeszcze jakiś czas, dopóki nie skończył nam się miód. Następnego dnia Oliver i jego zespół ruszyli do stolicy a ja postanowiłem odwiedzić Mauvais. Teleportowałem się do jej zamku około południa.
- Cześć skarbie. Jak się czujesz?- Zapytałem całując ją na powitanie.
<Mauvais?>
Od Vlada CD Ajabu
Bal trwał w najlepsze, wszyscy świetnie się bawili. Ja tymczasem rozglądałem się po sali balowej i szukałem moich doradców no i oczywiście Haka. Zabawa trwała do późnych godzin wieczornych, kiedy to większość zaproszonych osób rozeszła się do miejsc swojego zakwaterowania. Ja wróciłem na pokład Jolly Rogera. Mieliśmy zamiar odpłynąć do Valahii w ciągu najbliższych dwóch dni, wcześniej jednak chciałem dowiedzieć się, czy Ajabu w najbliższym czasie odwiedzi mój kraj. Było wiele spraw niecierpiących zwłoki, młoda królowa powinna jak najszybciej poznać swych sojuszników i modernizować kontrakty z innymi państwami, z których to Valahia była najważniejsza. Nie jest to z mojej strony jakaś mania wielkości czy coś w tym stylu tylko szczera prawda: mój kraj jest obecnie najpotężniejszym na świecie, żadna armia nie może się równać z naszą a większość przynoszących zysk Viumbe umów handlowych to umowy z Valahią. Następnego dnia ruszyłem do zamku królewskiego.
- Witaj wasza wysokość. Chciałbym się pożegnać, obowiązki wzywają. Nim jednak wyruszę w drogę powrotną chciałbym wiedzieć czy skorzystasz z mojej propozycji nauki i czy zgodnie z tradycją odwiedzisz mój kraj.
<Ajabu?>
- Witaj wasza wysokość. Chciałbym się pożegnać, obowiązki wzywają. Nim jednak wyruszę w drogę powrotną chciałbym wiedzieć czy skorzystasz z mojej propozycji nauki i czy zgodnie z tradycją odwiedzisz mój kraj.
<Ajabu?>
Od Mauvais CD Sorciego
Granych było kilka piosenek, rozpoznałam po różnych melodiach, z czego każda miała jakiś wątek przewodni. Śpiewali po niemiecku, którego dopiero się uczę, ale rozumiałam ogólny sens słów. Po paru minutach muzyka ucichła.
- I jak ci się podobało? - zapytał Sorci kiedy wybrzmiało ostatni dźwięk. Patrzyłam na niego przez chwilę, a potem ponownie odwróciłam się w stronę grających osób.
Uśmiechnęłam się radośnie.
- Macie talent, wiecie o tym? Niewiele rzeczy potrawie wywołać u mnie prawdziwy, promienny uśmiech, a wy sprawiliście, że takowy się pojawił na mojej twarzy. Mam szczerą nadzieję, że zawitacie kiedyś w Syntherii, chętnie posłucham waszych piosenek jeszcze raz. Bądźcie pewni, że zawsze będziecie miło widziani w skromnych progach mojego zamku - skłoniłam się umiarkowane z szacunkiem, chcąc jednocześnie okazać całą moją wdzięczność. Oliver odwzajemnił mój wcześniejszy uśmiech i również się lekko ukłonił. Kolejne minuty i godziny spłynęły na rozmowach i wspomnieniach, bardzo przyjemnych rozmowach i wspomnieniach. Głównie jednak mówił brat Sorciego i jego żony, czasami z tłumu wybiła się Satine i jej siostra. A jednak ja siedziałam cicho, nie odzywałam się dopóki ktoś się bezpośrednio do mnie nie zwrócił. Nadal za większą rozrywkę uważałam obserwowanie ludzi, niż sprawienie, bym ją była obserwowana. Myślę, że jakiś czas minie zanim przyzwyczaję się do tego, że powinnam częściej się wypowiadać.
- Chętnie bym pobyła z wami dłużej, ale niestety muszę wracać do moich obowiązków w państwie. Jeszcze raz dziękuję za pokaz. Miło było was wszystkich poznać - uśmiechnęłam się i pomachałam lekko ręką na pożegnanie. Ułamek sekundy zniknęłam i pojawiłam się w swojej własnej sypialni.
<Sorci?>
- I jak ci się podobało? - zapytał Sorci kiedy wybrzmiało ostatni dźwięk. Patrzyłam na niego przez chwilę, a potem ponownie odwróciłam się w stronę grających osób.
Uśmiechnęłam się radośnie.
- Macie talent, wiecie o tym? Niewiele rzeczy potrawie wywołać u mnie prawdziwy, promienny uśmiech, a wy sprawiliście, że takowy się pojawił na mojej twarzy. Mam szczerą nadzieję, że zawitacie kiedyś w Syntherii, chętnie posłucham waszych piosenek jeszcze raz. Bądźcie pewni, że zawsze będziecie miło widziani w skromnych progach mojego zamku - skłoniłam się umiarkowane z szacunkiem, chcąc jednocześnie okazać całą moją wdzięczność. Oliver odwzajemnił mój wcześniejszy uśmiech i również się lekko ukłonił. Kolejne minuty i godziny spłynęły na rozmowach i wspomnieniach, bardzo przyjemnych rozmowach i wspomnieniach. Głównie jednak mówił brat Sorciego i jego żony, czasami z tłumu wybiła się Satine i jej siostra. A jednak ja siedziałam cicho, nie odzywałam się dopóki ktoś się bezpośrednio do mnie nie zwrócił. Nadal za większą rozrywkę uważałam obserwowanie ludzi, niż sprawienie, bym ją była obserwowana. Myślę, że jakiś czas minie zanim przyzwyczaję się do tego, że powinnam częściej się wypowiadać.
- Chętnie bym pobyła z wami dłużej, ale niestety muszę wracać do moich obowiązków w państwie. Jeszcze raz dziękuję za pokaz. Miło było was wszystkich poznać - uśmiechnęłam się i pomachałam lekko ręką na pożegnanie. Ułamek sekundy zniknęłam i pojawiłam się w swojej własnej sypialni.
<Sorci?>
Od Vlada Cd Aralia
- Zaiste...- Mruknąłem przyglądając się fragmentom murów. W jednym z nich dostrzegłem niewielkie pęknięcia. Nie podobało mi się to, mury powinny być solidne i wytrzymałe, nie mogą pojawiać się w nich żadne pęknięcia czy niedoskonałości. Ruszyłem w stronę bramy by wyjść z miasta i obejrzeć mury z zewnątrz. Dziewczyna tymczasem wciąż szła za mną.
- Chcesz czegoś konkretnego czy po prostu idziesz za mną bo to Ci się podoba?- Zapytałem spoglądając na nią. Dziewczyna jednakże jedynie wzruszyła ramionami po czym odeszła. Ja tymczasem wróciłem do oglądania murów. Następnego dnia poleciłem naprawę uszkodzonych fragmentów muru i oczekiwałem na przybycie syna- Donovana, razem z jego oddziałem morderców. Tym razem jako, że wymagało tego odebranie przysięgi wierności musiałem założyć koronę.
- Witaj synu. Kogo wiedziesz przed me oblicze?- Zapytałem spoglądając na stojącą obok niego dziewczynę.
<Aralia?>
- Chcesz czegoś konkretnego czy po prostu idziesz za mną bo to Ci się podoba?- Zapytałem spoglądając na nią. Dziewczyna jednakże jedynie wzruszyła ramionami po czym odeszła. Ja tymczasem wróciłem do oglądania murów. Następnego dnia poleciłem naprawę uszkodzonych fragmentów muru i oczekiwałem na przybycie syna- Donovana, razem z jego oddziałem morderców. Tym razem jako, że wymagało tego odebranie przysięgi wierności musiałem założyć koronę.
- Witaj synu. Kogo wiedziesz przed me oblicze?- Zapytałem spoglądając na stojącą obok niego dziewczynę.
<Aralia?>
Od Sorciego Cd Mauvais
Byłem szczęśliwy, tak bardzo szczęśliwy jak mało kto może być. W tym samym momencie jednak wokół rozległ się dźwięk dzwonków.
- Wybacz Mauvais, wzywają mnie. Chciałbym, żebyś poznała mój zamek, więc kiedy znajdziesz chwilkę teleportuj się do niego.- Zdążyłem jedynie powiedzieć i momentalnie zostałem prze teleportowany do siedziby Venatorów. Na całe szczęście nie działo się nic bardzo poważnego, jedynie pojawił się kolejny hellhound, którego trzeba było złapać. Minęło kilka miesięcy, zbliżał się listopad a razem z nim zimowa przerwa od polowań. Venatorzy z zasady nie polowali podczas żniw, gdy wszyscy byli potrzebni przy zbiorach ani podczas zimy, która miała być czasem wytchnienia dla łowców i dla ich ofiar. W końcu trzeba było odpocząć prawda? Dzisiaj nie miałem nic do roboty, więc siedziałem razem z moją rodziną w salonie i odpoczywałem. Roxane jak zawsze zajmowała się Dunmorem a Satine rozmawiała z Mauvais. Nagle rozległo się stukanie do drzwi.
- Pójdę otworzyć.- Powiedziała Satine i ruszyła by powitać naszych gości. Chwilę później w wejściu do pokoju pojawiła się moja żona w towarzystwie kilku osób.
- Olie!- Wykrzyknąłem i momentalnie poderwałem się z fotela po czym podszedłem do jednego z mężczyzn.
- Cześć braciszku.- Mruknął Oliver po czym ruszył za mną i zajął miejsce w jednym z foteli.
- Mauvais chciałbym Ci przedstawić mojego brata, Oliver'a i jego żony. Oliver, to moja narzeczona Mauvais.- Powiedziałem na co mój brat wstał i ukłonił się przed Mauvais.
- Witaj, nazywam się Oliver Pade, to moje żony: Katja, Fiona, Sonja, Laura i Elisabeth oraz moi współpracownicy: Rüdiger, Niel i Stephan. Miło nam Cię w końcu poznać wasza wysokość.- Powiedział po czym uśmiechnął się.
- Olie jest trubadurem i założycielem wędrownego zespołu Faun. Jego matka pochodziła z Niemiec dlatego też śpiewają w tym języku.- Powiedziałem uśmiechając się.
- Powinnaś posłuchać, na prawdę świetnie im to wychodzi.- Dodała Satine po czym wstała i uśmiechnęła się do wszystkich.
- Pójdę dopilnować podania obiadu, powinien być za jakieś 10 minut.- Powiedziała po czym ruszyła do kuchni.
- Zagramy dla was.- Powiedział mój brat a jego zespół zaczął rozkładać swoje instrumenty. Tak jak zapowiedziała moja żona obiad podano po dziesięciu minutach. Kiedy skończyliśmy Oliver i jego zespół zaczęli grać. Uśmiechnąłem się lekko słysząc, że jedną z zagranych piosenek jest ta, którą Oliver napisał o Venatorach.
- I jak Ci się podobało?- Zapytałem spoglądając na Mauvais gdy skończyli grać.
<Mauvais?>
- Wybacz Mauvais, wzywają mnie. Chciałbym, żebyś poznała mój zamek, więc kiedy znajdziesz chwilkę teleportuj się do niego.- Zdążyłem jedynie powiedzieć i momentalnie zostałem prze teleportowany do siedziby Venatorów. Na całe szczęście nie działo się nic bardzo poważnego, jedynie pojawił się kolejny hellhound, którego trzeba było złapać. Minęło kilka miesięcy, zbliżał się listopad a razem z nim zimowa przerwa od polowań. Venatorzy z zasady nie polowali podczas żniw, gdy wszyscy byli potrzebni przy zbiorach ani podczas zimy, która miała być czasem wytchnienia dla łowców i dla ich ofiar. W końcu trzeba było odpocząć prawda? Dzisiaj nie miałem nic do roboty, więc siedziałem razem z moją rodziną w salonie i odpoczywałem. Roxane jak zawsze zajmowała się Dunmorem a Satine rozmawiała z Mauvais. Nagle rozległo się stukanie do drzwi.
- Pójdę otworzyć.- Powiedziała Satine i ruszyła by powitać naszych gości. Chwilę później w wejściu do pokoju pojawiła się moja żona w towarzystwie kilku osób.
- Olie!- Wykrzyknąłem i momentalnie poderwałem się z fotela po czym podszedłem do jednego z mężczyzn.
- Cześć braciszku.- Mruknął Oliver po czym ruszył za mną i zajął miejsce w jednym z foteli.
- Mauvais chciałbym Ci przedstawić mojego brata, Oliver'a i jego żony. Oliver, to moja narzeczona Mauvais.- Powiedziałem na co mój brat wstał i ukłonił się przed Mauvais.
- Witaj, nazywam się Oliver Pade, to moje żony: Katja, Fiona, Sonja, Laura i Elisabeth oraz moi współpracownicy: Rüdiger, Niel i Stephan. Miło nam Cię w końcu poznać wasza wysokość.- Powiedział po czym uśmiechnął się.
- Olie jest trubadurem i założycielem wędrownego zespołu Faun. Jego matka pochodziła z Niemiec dlatego też śpiewają w tym języku.- Powiedziałem uśmiechając się.
- Powinnaś posłuchać, na prawdę świetnie im to wychodzi.- Dodała Satine po czym wstała i uśmiechnęła się do wszystkich.
- Pójdę dopilnować podania obiadu, powinien być za jakieś 10 minut.- Powiedziała po czym ruszyła do kuchni.
- Zagramy dla was.- Powiedział mój brat a jego zespół zaczął rozkładać swoje instrumenty. Tak jak zapowiedziała moja żona obiad podano po dziesięciu minutach. Kiedy skończyliśmy Oliver i jego zespół zaczęli grać. Uśmiechnąłem się lekko słysząc, że jedną z zagranych piosenek jest ta, którą Oliver napisał o Venatorach.
- I jak Ci się podobało?- Zapytałem spoglądając na Mauvais gdy skończyli grać.
<Mauvais?>
piątek, 9 listopada 2018
Od Ajabu C.D. Vlada
Czułam się nieco nieswojo tańcząc z Vladem. Nie chodziło o to, że nie umiałam tańczyć tylko... No cóż... Tańca uczyła mnie kobieta a zawsze miałam bardzo małą styczność z mężczyznami, a jak już z jakimś się zapoznałam źle to się dla mnie kończyło. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos mężczyźny. Słuchałam go z uwagą i z lekko przestraszonym uśmiechem. Moja pierwsza rozmowa z jakimś władcą. Czułam jak mocno bije mi serce ze stresu.
- ...Przy okazji twojej koronacji chciałbym również zaprosić Cię do mojego królestwa.
Na chwile zamarłam w bezruchu patrząc ze zdziwieniem na mężczyznę. Jego słowa odbijały się echem w mojej głowie. Zaskoczył mnie swoją propozycją i nieco wystraszył.
- Wszystko w porządku? - zapytał patrząc w prost na mnie.
- Tak, tak... Przepraszam. Zaskoczył mnie pan... - poczułam jak lekko ciągnie mnie za ręke, wznawiając taniec.
Tańczyliśmy w milczeniu. Starałam się unikać jego wzroku. Właśnie potężny władca zaprosił mnie do swojego kraju... Od tak. Rozumiem, że może chce odnowić wszystkie układy między państwami i czy chce dalej utrzymywać z nimi pewne umowy, jednak sądziłam, że taka propozycja od jakiegokolwiek królestwa przyjdzie mi po minimum miesiącu panowania a nie kilku godzinom.
- Więc... Co myślisz o mojej propozycji? - Władca uśmiechnął się nieco do mnie.
Wymusiłam.na twarzy lekki uśmiech.
- Była bym zaszczycona, gdybym mogła zwiedzić twój kraj.
W tym momencie muzyka ucichła. Puściłam dłonie Vlada i delikatnie się ukłoniłam, dziękując tym gestem za taniec. On również się ukłonił.
- Dziękuje panu... Ale powinnam wrócić do reszty gości.
Chciałam już odejść jednk Vlad złapał mnie za rękę i lekko ją pocałował. Poczułam, że pieką mnie policzki.
(Vlad? Wybacz tak długo czas :'>)
- ...Przy okazji twojej koronacji chciałbym również zaprosić Cię do mojego królestwa.
Na chwile zamarłam w bezruchu patrząc ze zdziwieniem na mężczyznę. Jego słowa odbijały się echem w mojej głowie. Zaskoczył mnie swoją propozycją i nieco wystraszył.
- Wszystko w porządku? - zapytał patrząc w prost na mnie.
- Tak, tak... Przepraszam. Zaskoczył mnie pan... - poczułam jak lekko ciągnie mnie za ręke, wznawiając taniec.
Tańczyliśmy w milczeniu. Starałam się unikać jego wzroku. Właśnie potężny władca zaprosił mnie do swojego kraju... Od tak. Rozumiem, że może chce odnowić wszystkie układy między państwami i czy chce dalej utrzymywać z nimi pewne umowy, jednak sądziłam, że taka propozycja od jakiegokolwiek królestwa przyjdzie mi po minimum miesiącu panowania a nie kilku godzinom.
- Więc... Co myślisz o mojej propozycji? - Władca uśmiechnął się nieco do mnie.
Wymusiłam.na twarzy lekki uśmiech.
- Była bym zaszczycona, gdybym mogła zwiedzić twój kraj.
W tym momencie muzyka ucichła. Puściłam dłonie Vlada i delikatnie się ukłoniłam, dziękując tym gestem za taniec. On również się ukłonił.
- Dziękuje panu... Ale powinnam wrócić do reszty gości.
Chciałam już odejść jednk Vlad złapał mnie za rękę i lekko ją pocałował. Poczułam, że pieką mnie policzki.
(Vlad? Wybacz tak długo czas :'>)
niedziela, 4 listopada 2018
Od Mauvais CD Sorciego
Znowu się uśmiechnęłam i wyciągnęłam rękę, aby dotknąć zimnego srebra, z jakiego była zrobiona róża.
- Wiesz, mnie nie jest łatwo zniechęcić. Przecież oboje w ciągu sekundy możemy pokonać setki kilometrów, więc przecież taki związek to nie problem. Myślę, że sobie poradzimy, na pewno sobie poradzimy. A jeżeli chodzi o to - wskazałam na srebrzystą, lśniącą różę - chętnie zostanę twoją żoną. Rozumiem, że twoim zdaniem to będzie ciężkie, w końcu Venatorzy potrzebują doskonałego przywódcy, a mój kraj musi mieć kogoś, kto będzie trzymał nad nim pieczę. Ale to nie będzie taki typowy związek na odległość. No może będzie, do czasu - popatrzyłam na Sorciego, który jakby nie rozumiał moich ostatnich słów. Cóż, wiadomo, czasami nie potrafię się dobrze wysłowić i przekazać całkowitego sensu moich słów - Już tłumaczę; kiedy spłodzę potomka, kiedy dorośnie i osiągnie odpowiedni wiek, aby móc samodzielnie rządzić państwem, będę mogła spokojnie oddać mu tron, a wtedy już nie będę tutaj potrzebna. Będę mogła podróżować przez cały rok, być w innym miejscu przez dłużej niż dwa, trzy dni. Mogłabym wtedy w spokoju zostać w Transylwanii nawet trzy miesiące z rzędu i dotrzymywać ci towarzystwa. Kiedy następca tronu będzie potrzebował pomocy, mogę przecież mu pomóc znikając z Valahii na kilka godzin czy dni. Wszystko będzie zależało od sytuacji, wiesz?
Zaakceptowałam boski plan, przestałam się martwić o moją przyszłość, wiedziałam, że po prostu tak musi być. Sorci najwyraźniej również przestał się zadręczać i wkrótce potem złocisto-srebrny pierścionek znalazł swoje miejsce na jednym z palców mojej dłoni. Czułam się szczęśliwa, tak bardzo, że nawet nie pamiętam kiedy ostatnio pojawiła się u mnie tak silna emocja.
<Sorci?>
- Wiesz, mnie nie jest łatwo zniechęcić. Przecież oboje w ciągu sekundy możemy pokonać setki kilometrów, więc przecież taki związek to nie problem. Myślę, że sobie poradzimy, na pewno sobie poradzimy. A jeżeli chodzi o to - wskazałam na srebrzystą, lśniącą różę - chętnie zostanę twoją żoną. Rozumiem, że twoim zdaniem to będzie ciężkie, w końcu Venatorzy potrzebują doskonałego przywódcy, a mój kraj musi mieć kogoś, kto będzie trzymał nad nim pieczę. Ale to nie będzie taki typowy związek na odległość. No może będzie, do czasu - popatrzyłam na Sorciego, który jakby nie rozumiał moich ostatnich słów. Cóż, wiadomo, czasami nie potrafię się dobrze wysłowić i przekazać całkowitego sensu moich słów - Już tłumaczę; kiedy spłodzę potomka, kiedy dorośnie i osiągnie odpowiedni wiek, aby móc samodzielnie rządzić państwem, będę mogła spokojnie oddać mu tron, a wtedy już nie będę tutaj potrzebna. Będę mogła podróżować przez cały rok, być w innym miejscu przez dłużej niż dwa, trzy dni. Mogłabym wtedy w spokoju zostać w Transylwanii nawet trzy miesiące z rzędu i dotrzymywać ci towarzystwa. Kiedy następca tronu będzie potrzebował pomocy, mogę przecież mu pomóc znikając z Valahii na kilka godzin czy dni. Wszystko będzie zależało od sytuacji, wiesz?
Zaakceptowałam boski plan, przestałam się martwić o moją przyszłość, wiedziałam, że po prostu tak musi być. Sorci najwyraźniej również przestał się zadręczać i wkrótce potem złocisto-srebrny pierścionek znalazł swoje miejsce na jednym z palców mojej dłoni. Czułam się szczęśliwa, tak bardzo, że nawet nie pamiętam kiedy ostatnio pojawiła się u mnie tak silna emocja.
<Sorci?>
Od Sorciego CD Mauvais
Uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem na Mauvais.
- Cieszę się, że czujesz to samo co ja.- Wyszeptałem przytulając do siebie mocno dziewczynę. Ucieszyłem się, że postanowiła mi uwierzyć i nie kazała mi odejść. Zrobiłbym to, niezależnie od tego, jak musiałbym później walczyć ze sobą by do niej wrócić. Uśmiechnąłem się na samą myśl o tym jak by to wyglądało. W tym samym momencie zauważyłem jeden, dość istotny problem, który mógł zaprzepaścić nasze wspólne życie.
- Mauvais... Bardzo chciałbym żebyś została moją żoną. Chciałbym żebyś zawsze mi towarzyszyła, jednakże... Nie mogę zamieszkać w Syntherii, tak samo jak ty nie możesz zamieszkać w Valahii. Twój kraj potrzebuje królowej a Transylwania musi mieć hrabiego, nie mogę pozwolić by ktoś przejął też władzę nad Venatorami. Byłoby to bardzo niebezpieczne. Jeśli chcesz byśmy byli razem, musimy pogodzić się z tym, że będzie to związek na odległość. Chciałbym, żebyś się zgodziła i została moją żoną, ale zrozumiem, jeśli będzie to dla Ciebie coś co nie będzie miało prawa bytu.- Powiedziałem po czym wyciągnąłem zza pazuchy srebrną różę, która tak na prawdę była pudełeczkiem z pierścionkiem zaręczynowym.
<Mauvais?>
Od Aralii Cd Vlad
Następnego dnia poszłam do zamku zatrudnić się jako morderca i skrytobójca. Zdziwiłam się gdy zobaczyłam, że zatrudni mnie ten mężczyzna którego widziałam wczoraj. Gdy nadeszła moja kolej podeszłam i spojrzałam mu na twarz.
- Widzę że znów się spotykamy. Czego oczekujesz? - delikatnie się uśmiechał.
- Chce się zatrudnić jako skrytobójca i morderca. - odpowiedziałam z grymasem na twarzy.
- Morderczyni... No dobrze. - po czym dał mi jakiś papierek. Chyba jakąś ligitymacje czy coś w tym stylu. Później poszłam na mały trening. Po treningu wróciłam do domu i zrobiłam rosół na obiad. Po zjedzeniu i posprzątaniu kuchni usiadł do stołu. Rozglądałam się dookoła za jakimś zajęciem dla mnie. Spojrzałam na zegar. Było popołudniu. Wstałam i wyszłam na dwór. Jak zwykle słońce grzało, a chwilami można było poczyć delikatny powiew wiatru. Spacerowałam po ulicach Soatry. Nagle zauważyłam tego faceta. Za wszelką cenę próbowałam wtopić się w tłum turystów przechodzących obok. Jednak uznałam że to nie ma sensu bo zbytnio się wyróżniałam. Wzięłam się na odwagę i radosnym krokiem podszedłam do tego mężczyzny.
- Dzień dobry. Jest dziś prześliczny dzień. Idealny na spacer po naszej pięknej stolicy. - szeroko się uśmiechnęłam idąc obok.
<Vlad?>
- Widzę że znów się spotykamy. Czego oczekujesz? - delikatnie się uśmiechał.
- Chce się zatrudnić jako skrytobójca i morderca. - odpowiedziałam z grymasem na twarzy.
- Morderczyni... No dobrze. - po czym dał mi jakiś papierek. Chyba jakąś ligitymacje czy coś w tym stylu. Później poszłam na mały trening. Po treningu wróciłam do domu i zrobiłam rosół na obiad. Po zjedzeniu i posprzątaniu kuchni usiadł do stołu. Rozglądałam się dookoła za jakimś zajęciem dla mnie. Spojrzałam na zegar. Było popołudniu. Wstałam i wyszłam na dwór. Jak zwykle słońce grzało, a chwilami można było poczyć delikatny powiew wiatru. Spacerowałam po ulicach Soatry. Nagle zauważyłam tego faceta. Za wszelką cenę próbowałam wtopić się w tłum turystów przechodzących obok. Jednak uznałam że to nie ma sensu bo zbytnio się wyróżniałam. Wzięłam się na odwagę i radosnym krokiem podszedłam do tego mężczyzny.
- Dzień dobry. Jest dziś prześliczny dzień. Idealny na spacer po naszej pięknej stolicy. - szeroko się uśmiechnęłam idąc obok.
<Vlad?>
sobota, 3 listopada 2018
Od Mauvais CD Sorciego
Uśmiechnęłam się lekko i pozwoliłam, aby tajemnicza melodia się skończyła, aby zabrzmiał ostatni dźwięk i dopiero po tym postanowiłam uwolnić się z uścisku Sorciego. Popatrzyłam na niego i okazało się, że wyglądał podobnie do mnie. Z łatwością można było zauważyć jeszcze wilgotne ślady na jego policzkach. Opuściłam ręce swobodnie wzdłuż ciała i zaczęłam się ślepo wpatrywać w jakiś punkt za Sorcim.
- Jesteś w stanie mnie opuścić, przy okazji wystawiając swoją psychikę na próbę, tylko po to, abym pozbyła się tego głupiego bólu? Ehehe~, kocham cię bardziej niż cokolwiek innego Sorci, dlaczego niby dałabym ci mnie opuścić? Myślałam, że domyśliłbyś się, że na to nie pozwolę. Miałabym pozwolić ci odejść w tym czasie, w którym widzę twój ból wymalowany na twarzy? - zaśmiałam się krótko, kręcąc głową, przenosząc wzrok ponownie na Sorciego - Zabiłoby mnie to, nie tylko dlatego, że nienawidzę, kiedy inni przeze mnie cierpią, ale też dlatego, że po prostu na twoim szczęściu zależy mi bardziej niż na jakiejkolwiek innej osoby. Ale doceniam, że powiedziałeś mi to. Mimo, że wiedziałam już wcześniej do czego jesteś zdolny, jeżeli chodzi o miłość, to zawsze miło jest to usłyszeć. I skoro decyzja należy do mnie to... ja bardzo chcę abyś został. Nie martw się o mnie, jestem szczęśliwa, że spotkało mnie w życiu coś dobrego. Nie przejmuj się moim zdrowiem, wiem, że teraz będzie tylko lepiej. Doskonale wiem, że nie jesteś w stanie zmienić swojego uczucia, ja też nie jestem w stanie, więc chyba będzie lepiej, kiedy oboje przestaniemy z tym walczyć. Jeżeli dla ciebie mamy sens, to wiedź, że uczucie to nie jest niczym złym. Nie będziesz czekał ani sekundy dłużej, wiesz? Jestem tutaj dla ciebie i nie obchodzi mnie to, co ludzie sobie pomyślą. Bałam się, że to wszystko nie ma sensu, ale teraz widzę, że nie ma czegoś, co jest bardziej sensowne. Kocham cię i chcę, żebyś został ze mną na zawsze, a ja zostanę z tobą nawet dłużej.
<Sorci?>
- Jesteś w stanie mnie opuścić, przy okazji wystawiając swoją psychikę na próbę, tylko po to, abym pozbyła się tego głupiego bólu? Ehehe~, kocham cię bardziej niż cokolwiek innego Sorci, dlaczego niby dałabym ci mnie opuścić? Myślałam, że domyśliłbyś się, że na to nie pozwolę. Miałabym pozwolić ci odejść w tym czasie, w którym widzę twój ból wymalowany na twarzy? - zaśmiałam się krótko, kręcąc głową, przenosząc wzrok ponownie na Sorciego - Zabiłoby mnie to, nie tylko dlatego, że nienawidzę, kiedy inni przeze mnie cierpią, ale też dlatego, że po prostu na twoim szczęściu zależy mi bardziej niż na jakiejkolwiek innej osoby. Ale doceniam, że powiedziałeś mi to. Mimo, że wiedziałam już wcześniej do czego jesteś zdolny, jeżeli chodzi o miłość, to zawsze miło jest to usłyszeć. I skoro decyzja należy do mnie to... ja bardzo chcę abyś został. Nie martw się o mnie, jestem szczęśliwa, że spotkało mnie w życiu coś dobrego. Nie przejmuj się moim zdrowiem, wiem, że teraz będzie tylko lepiej. Doskonale wiem, że nie jesteś w stanie zmienić swojego uczucia, ja też nie jestem w stanie, więc chyba będzie lepiej, kiedy oboje przestaniemy z tym walczyć. Jeżeli dla ciebie mamy sens, to wiedź, że uczucie to nie jest niczym złym. Nie będziesz czekał ani sekundy dłużej, wiesz? Jestem tutaj dla ciebie i nie obchodzi mnie to, co ludzie sobie pomyślą. Bałam się, że to wszystko nie ma sensu, ale teraz widzę, że nie ma czegoś, co jest bardziej sensowne. Kocham cię i chcę, żebyś został ze mną na zawsze, a ja zostanę z tobą nawet dłużej.
<Sorci?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)