To co powiedział Donovan mnie wkurzyło. Przecież nie spóźniliśmy się o godzine, lub więcej tylko o pare minut. Nawet nie mieliśmy obiadu. No i ten irytujący głos Donovana. Marzyłam tylko żeby ten dzień się skończył. Gdy skińczyliśmy czyszczenie i był już koniec przerwy, wróciliśmy do ćwiczeń. My mieliśmy oczywiście trudniej i więcej słuchać jego denerwującego głosu, a najlepsze jest to że, mu to sprawiało przyjemność. Spróbowałam się odestresować, bo zaczęłam rozumieć, czemu jest taki surowy. Po prostu chce nas dobrze szkolić, a bycie surowym często pomoga. Zaczęłam być zadowolona z tego że mam takiego trenera. Gdy wróciłam do domu, nakarmiłam kota i sama coś zjadłam. Wziełam prysznic i położyłam się spać. Zasnełam szybko. Gdy się obudziłam była już 5:40. Natychmiastowo wstałam z łóżka, ubrałam się i wziełam kanapke jako śniadanie, która dokończyłam jeść wychodzą. Kicia zamiałczała mi na porzegnanie i zjadła moje okruszki. Dziś na szczęście nie zaliczyłam się do spóźnionych. Gdy znów nastał wieczór i wyszłam na dwór dać kici kolacje zobaczyłam Donovana. Chciałam się z nim przywitać, ale trochę się onieśmielała, co widocznie zauważył, więc sam do mnie podszedł.
<Donovan?>
niedziela, 17 lutego 2019
wtorek, 29 stycznia 2019
Od Donovana Cd Aralia
- Od jutra treningi zaczynamy o szóstej rano. O trzynastej będzie przerwa, pół godziny a później wracacie na arenę i ćwiczymy aż dopóki nie powiem, że można skończyć. Nie spóźnij się, nie lubię spóźnialskich. - mruknąłem po czym odszedłem w swoją stronę. W tym właśnie momencie zorientowałem się, że zacząłem gadać jak mój ojciec i bracia. Ojciec właściwie cały czas irytował się moją niepunktualnością a Mihnea surowo traktował tych, którzy spóźniali się na treningi wojowników. Nie mam pojęcia, jak to wygląda u Sorciego i jego Venatorów ale pewnie podobnie. Wróciłem do swojego domu i zająłem się swoimi sprawami. Następnego dnia zaś czekałem na placu treningowym już od piątej. Większość morderców zjawiła się o odpowiedniej porze ale nie wszyscy. Dla tych, którzy się spóźnili miałem specjalne zadanie.
- Najpierw pompki moi drodzy. Pięćdziesiąt tak na początek a później ktoś musi wyczyścić sprzęt. Wy to zrobicie.- mruknąłem i oparłem się o leżącą nieopodal kłodę. Spóźnieni rekruci zaczęli wykonywać wskazane przeze mnie ćwiczenie. Wśród nich była również Aralia.
- Niżej młoda, niżej.- mruknąłem po czym położyłem jej dłoń miedzy barkami i przycisnąłem do ziemi.
- Do samej ziemi.- powiedziałem po czym ruszyłem w stronę składu broni. Rekruci w końcu skończyli ćwiczenie i podeszli do mnie.
- Macie wyczyścić wszystkie ostrza. Na błysk.- mruknąłem po czym ruszyłem w stronę placu ćwiczeniowego ale zatrzymałem się jeszcze na chwilę i odwróciłem w stronę spóźnialskich.
- A no i możecie zapomnieć do przerwie na obiad.- uśmiechnąłem się chytrze po czym ruszyłem do ćwiczeń.
<Aralia?>
- Najpierw pompki moi drodzy. Pięćdziesiąt tak na początek a później ktoś musi wyczyścić sprzęt. Wy to zrobicie.- mruknąłem i oparłem się o leżącą nieopodal kłodę. Spóźnieni rekruci zaczęli wykonywać wskazane przeze mnie ćwiczenie. Wśród nich była również Aralia.
- Niżej młoda, niżej.- mruknąłem po czym położyłem jej dłoń miedzy barkami i przycisnąłem do ziemi.
- Do samej ziemi.- powiedziałem po czym ruszyłem w stronę składu broni. Rekruci w końcu skończyli ćwiczenie i podeszli do mnie.
- Macie wyczyścić wszystkie ostrza. Na błysk.- mruknąłem po czym ruszyłem w stronę placu ćwiczeniowego ale zatrzymałem się jeszcze na chwilę i odwróciłem w stronę spóźnialskich.
- A no i możecie zapomnieć do przerwie na obiad.- uśmiechnąłem się chytrze po czym ruszyłem do ćwiczeń.
<Aralia?>
Od Aralii Cd Donovan
- Nie, chciałam się tylko przywitać. - uśmiechnełam się lekko i niepewnie. Jakoś tak dziwnie się czułam w jego towarzystwie.
- To... ja już pójdę, pa. - spięta i troche poirytowana poszłam w kierunku mojego domu.
- Pa. - usłyszałam zza pleców głos Donovana. Idąc do domu, zaczepił mnie jakiś kot, których w okolicy było sporo. Jego sierść była czarna, posiana białymi i brązowymi plankami. Zączął się do mnie łasić. Byłam już blisko mojej chatki więc, wbiegłam do domu, wziełam małą miskę i wysypałam na nią resztki po wczorajszym obiedzie. Położyłam miskę koło domu. Wtedy ten kotek, podbiegł trochę niepewnie, powąchał i zaczął jeść. Chwilę go obserwowałam, później wstałam i poszłam na spacer. Miałam nadzieje że, tym razem nie spotkam się z Donovanem.
- Znowu się widzimy. - wtedy usłyszłam go. Odwróciłam się do tyłu. „Znowu on..." myślałam z nadzieją że, powie coś na porzegnanie i pójdzie.
- Cześć. - w końcu się odezwałam. Donovan popatrzył na mnie dziwnie, tak jakby wiedział, że nie chce żeby teraz tu był.
<Donovan?>
- To... ja już pójdę, pa. - spięta i troche poirytowana poszłam w kierunku mojego domu.
- Pa. - usłyszałam zza pleców głos Donovana. Idąc do domu, zaczepił mnie jakiś kot, których w okolicy było sporo. Jego sierść była czarna, posiana białymi i brązowymi plankami. Zączął się do mnie łasić. Byłam już blisko mojej chatki więc, wbiegłam do domu, wziełam małą miskę i wysypałam na nią resztki po wczorajszym obiedzie. Położyłam miskę koło domu. Wtedy ten kotek, podbiegł trochę niepewnie, powąchał i zaczął jeść. Chwilę go obserwowałam, później wstałam i poszłam na spacer. Miałam nadzieje że, tym razem nie spotkam się z Donovanem.
- Znowu się widzimy. - wtedy usłyszłam go. Odwróciłam się do tyłu. „Znowu on..." myślałam z nadzieją że, powie coś na porzegnanie i pójdzie.
- Cześć. - w końcu się odezwałam. Donovan popatrzył na mnie dziwnie, tak jakby wiedział, że nie chce żeby teraz tu był.
<Donovan?>
Od Mauvais CD Sakury
Ciągnęłam szarowłosą za nadgarstek w stronę jakiegoś przyjemnego, ale równie pustego miejsca, co zamkowa biblioteka. W końcu padło na odludną chatę, w której w sumie urządziłam sobie swój jakby drugi dom, bo prawie nikt tam nie przychodzi. Mimo tego, jest przytulnie i rodzinnie, przez co skradła moje serce.
- Jesteśmy - powiedziałam wskazując na drzwi, które chwilę później otworzyły się na oścież - z okien jest świetny widok na panoramę miasta, które leży pod wzgórzem, czyli tę bardziej zabytkową część, z którą wiążą się niekiedy ciekawe historie. Mogę w ten sposób pokazywać i opowiadać o moich ulubionych miejscach zbudowanych przez przodków - dodałam podbiegając do niewielkiego stolika. Gestem zaprosiłam Sakurę, aby usiadła naprzeciwko mnie.
- Jesteś niezwykle radosna - nie wiem czy miała zamiar to powiedzieć, czy po prostu jej się wyrwało, ale i tak to usłyszałam i uśmiechnęłam się. Cieszę się, że ludzie mnie tak postrzegają, to lepsze niż kiedy mówią, że jestem cichsza niż przedmiot.
- Tak sądzisz? Cóż, cieszę się, że moje postanowienie już weszło w życie. Przed tym jak spotkałam cię to postanowiłam, żebym więcej się uśmiechała i bardziej okazywała pozytywne uczucia. Super, że mi się udało - uciekłam wzrokiem gdzieś w dal, lekko zakłopotana - A ty z kolei nosisz kaptur tak zasunięty, że nie widać ci twarzy. Jest to jakaś tajemnica czy coś czym mogłabyś się podzielić z innymi?
<Sakura? Przepraszam, że takie wymęczone, ale nie ma głowy do pisania, a nie chciałam być tak długo nieaktywna>
- Jesteśmy - powiedziałam wskazując na drzwi, które chwilę później otworzyły się na oścież - z okien jest świetny widok na panoramę miasta, które leży pod wzgórzem, czyli tę bardziej zabytkową część, z którą wiążą się niekiedy ciekawe historie. Mogę w ten sposób pokazywać i opowiadać o moich ulubionych miejscach zbudowanych przez przodków - dodałam podbiegając do niewielkiego stolika. Gestem zaprosiłam Sakurę, aby usiadła naprzeciwko mnie.
- Jesteś niezwykle radosna - nie wiem czy miała zamiar to powiedzieć, czy po prostu jej się wyrwało, ale i tak to usłyszałam i uśmiechnęłam się. Cieszę się, że ludzie mnie tak postrzegają, to lepsze niż kiedy mówią, że jestem cichsza niż przedmiot.
- Tak sądzisz? Cóż, cieszę się, że moje postanowienie już weszło w życie. Przed tym jak spotkałam cię to postanowiłam, żebym więcej się uśmiechała i bardziej okazywała pozytywne uczucia. Super, że mi się udało - uciekłam wzrokiem gdzieś w dal, lekko zakłopotana - A ty z kolei nosisz kaptur tak zasunięty, że nie widać ci twarzy. Jest to jakaś tajemnica czy coś czym mogłabyś się podzielić z innymi?
<Sakura? Przepraszam, że takie wymęczone, ale nie ma głowy do pisania, a nie chciałam być tak długo nieaktywna>
Od Donovana Cd Aralia
Po skończonych ćwiczeniach postanowiłem odwiedzić Calypso. W sumie to wszystko ciągnęło się już zbyt długo. Okej, dobra, zgoda lubię ją, jest córką jednego z lordów i pewnie łatwiej byłoby mi zostać tym hrabią po ślubie z nią ale wolałem mieć więcej swobody, Cali zapewne od razu chciałaby mieć dzieci i zostałbym uziemiony. Ja przepraszam bardzo ale takie rzeczy to dobre są dla staruszków pokroju mojego ojca i starszych braci. W końcu przecież oni już są w większości uziemieni, ja wolę jeszcze pocieszyć się życiem. Nagle dostrzegłem w tłumie Aralię. Ona również mnie zobaczyła i podeszła do mnie.
- Cześć.- powiedziała nieśmiało.
- Potrzebujesz czegoś?- zapytałem szybko spoglądając na nią.
<Aralia?>
- Cześć.- powiedziała nieśmiało.
- Potrzebujesz czegoś?- zapytałem szybko spoglądając na nią.
<Aralia?>
Od Aralii Cd Donovan
Wziełam nóż do ręki tak, jak to pokazał mi Donovan i rzuciłam. Nóż trowił w samą krawędź celu. Donovan tylko spojrzał i zamraczał coś pod nosem. Próbowałam tak kilka razy. Dzisiaj trenewaliśmy cały dzień, i gdy wróciłam do domu było już ciemno. Wycięczona ćwiczeniami zjadłam coś na szybko. Wziełam prysznic i położyłam się do łóżka i myślałam o dzisiejszym dniu i o jutrze. Gdy pomyślałam o tym że, jutro też możemy mieć całodzienny trening, od razu zasnełam, żeby mieć energie na jutro. Gdy się obudziłam następnego dnia, porościągałam i poziewałam na początek, po czym szybko się ubrałam. Zjadłam na śniadanie kanapke i poszłam na trening. Dziś nie mieliśmy treningu co trwał cały dzień, ale za to mieliśmy przedłuszone o dwie godziny. Gdy już wróciłam do domu wybrałam się na zakupy po jedzeniu. Kupiłam tylko to, co potrzebne i wróciłam do domu. Zjadłam obiad a, później nie wiedziałam co robić. Postanowiłam że wyjdę na dwór i pospaceruje, bo to jedno z najfajniejszych zajęć moim zdaniem, a nie ma sensu siedziedź w domu.
<Donovan?>
<Donovan?>
Od Donovana Cd Aralia
Zazwyczaj gdy byłem wnerwiony wszyscy schodzili mi z drogi. Tak było i tym razem, jedynym wyjątkiem była ta nowa, Aralia. Po skończonym treningu postanowiłem uprzykrzyć rekrutom i w sumie wszystkim moim podwładnym życie jutrzejszym całodziennym treningiem. A co! Skoro wojownicy mojego brata i Venatorzy mogą ćwiczyć całe dnie a poza tym utrzymywać nieskazitelny porządek i posłuszeństwo to przecież mordercy nie mogą być gorsi. Jak zapowiedziałem, tak zrobiłem i kolejny dzień był pełen ćwiczeń i poprawiania błędów.
- Khal jeśli będziesz wciąż tak spięty to od razu wszyscy domyślą się że coś kombinujesz.- krzyknąłem spoglądając na jednego z nowych rekrutów.
- Aralia nie baw się tym nożem, zrobisz sobie krzywdę.- powiedziałem po czym podszedłem do dziewczyny.
- Musisz chwycić go w ten sposób, teraz celujesz i rzucasz.- zademonstrowałem jej jak rzucać nożem.
- Spróbuj sama, tylko nie traf nikogo, nie uśmiecha mi się wzywać medyków.
<Aralia?>
- Khal jeśli będziesz wciąż tak spięty to od razu wszyscy domyślą się że coś kombinujesz.- krzyknąłem spoglądając na jednego z nowych rekrutów.
- Aralia nie baw się tym nożem, zrobisz sobie krzywdę.- powiedziałem po czym podszedłem do dziewczyny.
- Musisz chwycić go w ten sposób, teraz celujesz i rzucasz.- zademonstrowałem jej jak rzucać nożem.
- Spróbuj sama, tylko nie traf nikogo, nie uśmiecha mi się wzywać medyków.
<Aralia?>
Od Aralii Cd Donovan
Wtedy przypomniałam sobie że przecierz musze być na ćwiczeniach.
- Dziękuje że, mi przypomniałeś. - rzuciłam szybko i jak najprędzej pobiegłam w stronę miejsca gdy się odpywają treningi. Gdy byłam już na miejscu, ucieszyłam się bo na moje szczęście nasz trener musiał coś z kimś załatwić więc jeszcze nieprzyszedł. Gdy już wrócił ćwiczenia się zaczeły. Dał nam duży wycisk, dlatego cudem zdążyłam wrócić do mojej małej chatki. Gdy byłam już w domu, pierwsze co zrobiłam to wziełam prysznic. Była 12, więc miałam jeszcze trochę czasu przed obiadem. Postanowiłam że posprzątam trochę w kuchni. Gdy skończyłam porządki, z 12 zrobiła się 13 więc, zrobiłam obiad który, składał się z ziemniaków i kotletów mielonych. Napiłam się jeszcze trochę wody i pomyłam naczynia. Gdy to zrobiłam zajrzałam za okno, z nadzieją że, zobaczę tego gościa co był, chyba moim dowódcom. Jednak go nie zauważyłam. Wyszłam na zewnątrz. Pomyślałam że, pójdę na dziedziniec bo, tam zawsze jest taka atmosfera co sprawia że fajnie się czuję. Gdy byłam już na miejscu, widziałam tam kury i inne ptactwo dziobiące rozsypane im ziarna, bawiące się dzieci, studnie co była wiecznie w uszytku i oczywiście handlarzy z swoim towarem.
<Donovan?>
- Dziękuje że, mi przypomniałeś. - rzuciłam szybko i jak najprędzej pobiegłam w stronę miejsca gdy się odpywają treningi. Gdy byłam już na miejscu, ucieszyłam się bo na moje szczęście nasz trener musiał coś z kimś załatwić więc jeszcze nieprzyszedł. Gdy już wrócił ćwiczenia się zaczeły. Dał nam duży wycisk, dlatego cudem zdążyłam wrócić do mojej małej chatki. Gdy byłam już w domu, pierwsze co zrobiłam to wziełam prysznic. Była 12, więc miałam jeszcze trochę czasu przed obiadem. Postanowiłam że posprzątam trochę w kuchni. Gdy skończyłam porządki, z 12 zrobiła się 13 więc, zrobiłam obiad który, składał się z ziemniaków i kotletów mielonych. Napiłam się jeszcze trochę wody i pomyłam naczynia. Gdy to zrobiłam zajrzałam za okno, z nadzieją że, zobaczę tego gościa co był, chyba moim dowódcom. Jednak go nie zauważyłam. Wyszłam na zewnątrz. Pomyślałam że, pójdę na dziedziniec bo, tam zawsze jest taka atmosfera co sprawia że fajnie się czuję. Gdy byłam już na miejscu, widziałam tam kury i inne ptactwo dziobiące rozsypane im ziarna, bawiące się dzieci, studnie co była wiecznie w uszytku i oczywiście handlarzy z swoim towarem.
<Donovan?>
poniedziałek, 28 stycznia 2019
Od Donovana Cd Aralia
Mój humor tego dnia był wyjątkowo podły. Nie mówię, że nigdy taki nie jest, ale zazwyczaj mogę funkcjonować nie rzucając wrednymi komentarzami na prawo i lewo. Niestety ostatnio Calypso zrobiła się nerwowa i coraz bardziej naciskała na ślub. Co prawda chciałem zostać hrabią ale ojciec był nieubłagany i nie chciał dać mi hrabstwa dopóki nie będę miał żony. Jak można więc wywnioskować wszystko co mówiła powinno być mi na rękę ale było wprost przeciwnie. Lubiłem ją i dobrze mi się z nią żyło ale była zbyt rządna władzy. Próbowała zmusić mnie żebym robił wszystko, tak jak ona tego chciała ale ja niestety nie należałem do tych uległych. Oprócz tego dostałem nowych rekrutów, którzy marzyli o zostaniu mordercami ale mieli umiejętności na poziomi zera. Nagle poczułem uderzenie w pierś. Spojrzałem w dól i dostrzegłem jedną z moich nowych rekrutek. Wyciągnąłem dłoń aby pomóc jej wstać ona jednak ją odtrąciła.
- Nie powinnaś być w tej chwili na ćwiczeniach?- zapytałem spoglądając na nią i unosząc brew.
<Aralia?>
- Nie powinnaś być w tej chwili na ćwiczeniach?- zapytałem spoglądając na nią i unosząc brew.
<Aralia?>
Od Aralii „Nietypowe pierwsze spotkanie"
Dzisiejszy ranek nie był jakiś wyjątkowy. Wstałam, szybko, się ubrałam i zjadłam śniadanie. Była 7:45. Wyszłam na dwór. Energia się we mnie gotowała więc, postanowiłam pobiegać. Bięgnąc sobie tak, myślałam o różnych rzeczach. Myślałam o Vladzie i o tym co zrobie gdy wróce do domu. Rozklądałam się na różne strony. Widziałam handlarzy stojących przy straganach i sprzedających jedzenie, tkaniny i różne inne rzeczy. Pomyślałam sobie że, gdy wrócę do domu, to że przydałoby się posprzątać w kuchni bo, tam zawsze nagromadzi się dużo kurzu i brudu. Ale najpierw będe musiała zrobić i zjeść obiad. Nagle poczułam że uderzyłam głową o coś ciepłego. Upadłam na ziemię. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam mężczyznę podającego mi ręke. Uśmiechnął się delikatnie, chociaż wyglądał na kogoś kto rzadko to robi. Na początku popatrzyłam na niego gniewnym wzrokim. Wstałam sama i otrzepałam się.
<Donovan>
<Donovan>
sobota, 12 stycznia 2019
Od Sorciego Cd Mauvais
- Dziękuję.- Powiedziałem po czym pocałowałem ją lekko z wdzięcznością.
- Potrzebujesz czegoś?- Zapytała dziewczyna na co ja pokręciłem głową.
- Nie, chciałem się z tobą po prostu zobaczyć.- powiedziałem i usiadłem na łóżku, co uczyniła również Mauvais. Rozmawialiśmy przez kilka godzin po czym niestety musieliśmy się pożegnać.
- Za tydzień święta. Co ty na to, żebym porwał Cię z twojego królestwa za trzy dni od dzisiaj?- zapytałem spoglądając na nią.
- Jasne.- odparła uśmiechając się szeroko moja narzeczona. Trzy dni później pojawiłem się w jej zamku.
- Gotowa?- zapytałem na co ona skinęła głową. Chwyciłem ją za dłoń i po chwili znaleźliśmy się w moim pałacu, gdzie czekały na nas moje żony i przybrany syn. Kilka chwil później znaleźliśmy się w zamku mojego ojca.
- Wesołych Świąt.- Powiedziałem i poprowadziłem wszystkich do salonu.
<Mauvais?>
Wybacz jakość...
- Potrzebujesz czegoś?- Zapytała dziewczyna na co ja pokręciłem głową.
- Nie, chciałem się z tobą po prostu zobaczyć.- powiedziałem i usiadłem na łóżku, co uczyniła również Mauvais. Rozmawialiśmy przez kilka godzin po czym niestety musieliśmy się pożegnać.
- Za tydzień święta. Co ty na to, żebym porwał Cię z twojego królestwa za trzy dni od dzisiaj?- zapytałem spoglądając na nią.
- Jasne.- odparła uśmiechając się szeroko moja narzeczona. Trzy dni później pojawiłem się w jej zamku.
- Gotowa?- zapytałem na co ona skinęła głową. Chwyciłem ją za dłoń i po chwili znaleźliśmy się w moim pałacu, gdzie czekały na nas moje żony i przybrany syn. Kilka chwil później znaleźliśmy się w zamku mojego ojca.
- Wesołych Świąt.- Powiedziałem i poprowadziłem wszystkich do salonu.
<Mauvais?>
Wybacz jakość...
Subskrybuj:
Posty (Atom)