Mój humor tego dnia był wyjątkowo podły. Nie mówię, że nigdy taki nie jest, ale zazwyczaj mogę funkcjonować nie rzucając wrednymi komentarzami na prawo i lewo. Niestety ostatnio Calypso zrobiła się nerwowa i coraz bardziej naciskała na ślub. Co prawda chciałem zostać hrabią ale ojciec był nieubłagany i nie chciał dać mi hrabstwa dopóki nie będę miał żony. Jak można więc wywnioskować wszystko co mówiła powinno być mi na rękę ale było wprost przeciwnie. Lubiłem ją i dobrze mi się z nią żyło ale była zbyt rządna władzy. Próbowała zmusić mnie żebym robił wszystko, tak jak ona tego chciała ale ja niestety nie należałem do tych uległych. Oprócz tego dostałem nowych rekrutów, którzy marzyli o zostaniu mordercami ale mieli umiejętności na poziomi zera. Nagle poczułem uderzenie w pierś. Spojrzałem w dól i dostrzegłem jedną z moich nowych rekrutek. Wyciągnąłem dłoń aby pomóc jej wstać ona jednak ją odtrąciła.
- Nie powinnaś być w tej chwili na ćwiczeniach?- zapytałem spoglądając na nią i unosząc brew.
<Aralia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz