Zazwyczaj gdy byłem wnerwiony wszyscy schodzili mi z drogi. Tak było i tym razem, jedynym wyjątkiem była ta nowa, Aralia. Po skończonym treningu postanowiłem uprzykrzyć rekrutom i w sumie wszystkim moim podwładnym życie jutrzejszym całodziennym treningiem. A co! Skoro wojownicy mojego brata i Venatorzy mogą ćwiczyć całe dnie a poza tym utrzymywać nieskazitelny porządek i posłuszeństwo to przecież mordercy nie mogą być gorsi. Jak zapowiedziałem, tak zrobiłem i kolejny dzień był pełen ćwiczeń i poprawiania błędów.
- Khal jeśli będziesz wciąż tak spięty to od razu wszyscy domyślą się że coś kombinujesz.- krzyknąłem spoglądając na jednego z nowych rekrutów.
- Aralia nie baw się tym nożem, zrobisz sobie krzywdę.- powiedziałem po czym podszedłem do dziewczyny.
- Musisz chwycić go w ten sposób, teraz celujesz i rzucasz.- zademonstrowałem jej jak rzucać nożem.
- Spróbuj sama, tylko nie traf nikogo, nie uśmiecha mi się wzywać medyków.
<Aralia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz