- Od jutra treningi zaczynamy o szóstej rano. O trzynastej będzie przerwa, pół godziny a później wracacie na arenę i ćwiczymy aż dopóki nie powiem, że można skończyć. Nie spóźnij się, nie lubię spóźnialskich. - mruknąłem po czym odszedłem w swoją stronę. W tym właśnie momencie zorientowałem się, że zacząłem gadać jak mój ojciec i bracia. Ojciec właściwie cały czas irytował się moją niepunktualnością a Mihnea surowo traktował tych, którzy spóźniali się na treningi wojowników. Nie mam pojęcia, jak to wygląda u Sorciego i jego Venatorów ale pewnie podobnie. Wróciłem do swojego domu i zająłem się swoimi sprawami. Następnego dnia zaś czekałem na placu treningowym już od piątej. Większość morderców zjawiła się o odpowiedniej porze ale nie wszyscy. Dla tych, którzy się spóźnili miałem specjalne zadanie.
- Najpierw pompki moi drodzy. Pięćdziesiąt tak na początek a później ktoś musi wyczyścić sprzęt. Wy to zrobicie.- mruknąłem i oparłem się o leżącą nieopodal kłodę. Spóźnieni rekruci zaczęli wykonywać wskazane przeze mnie ćwiczenie. Wśród nich była również Aralia.
- Niżej młoda, niżej.- mruknąłem po czym położyłem jej dłoń miedzy barkami i przycisnąłem do ziemi.
- Do samej ziemi.- powiedziałem po czym ruszyłem w stronę składu broni. Rekruci w końcu skończyli ćwiczenie i podeszli do mnie.
- Macie wyczyścić wszystkie ostrza. Na błysk.- mruknąłem po czym ruszyłem w stronę placu ćwiczeniowego ale zatrzymałem się jeszcze na chwilę i odwróciłem w stronę spóźnialskich.
- A no i możecie zapomnieć do przerwie na obiad.- uśmiechnąłem się chytrze po czym ruszyłem do ćwiczeń.
<Aralia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz