To co powiedział Donovan mnie wkurzyło. Przecież nie spóźniliśmy się o godzine, lub więcej tylko o pare minut. Nawet nie mieliśmy obiadu. No i ten irytujący głos Donovana. Marzyłam tylko żeby ten dzień się skończył. Gdy skińczyliśmy czyszczenie i był już koniec przerwy, wróciliśmy do ćwiczeń. My mieliśmy oczywiście trudniej i więcej słuchać jego denerwującego głosu, a najlepsze jest to że, mu to sprawiało przyjemność. Spróbowałam się odestresować, bo zaczęłam rozumieć, czemu jest taki surowy. Po prostu chce nas dobrze szkolić, a bycie surowym często pomoga. Zaczęłam być zadowolona z tego że mam takiego trenera. Gdy wróciłam do domu, nakarmiłam kota i sama coś zjadłam. Wziełam prysznic i położyłam się spać. Zasnełam szybko. Gdy się obudziłam była już 5:40. Natychmiastowo wstałam z łóżka, ubrałam się i wziełam kanapke jako śniadanie, która dokończyłam jeść wychodzą. Kicia zamiałczała mi na porzegnanie i zjadła moje okruszki. Dziś na szczęście nie zaliczyłam się do spóźnionych. Gdy znów nastał wieczór i wyszłam na dwór dać kici kolacje zobaczyłam Donovana. Chciałam się z nim przywitać, ale trochę się onieśmielała, co widocznie zauważył, więc sam do mnie podszedł.
<Donovan?>