Kronika Viumbe

Kroniki królestwa Viumbe zaczęto pisać od 28 sierpnia 1399 roku, jest to data założenia państwa przez dziadka obecnego władcy Viumbe, Mzabibu. Od najwcześniejszych lat królestwa starał się on zapewnić jego mieszkańcom dobrobyt. Skupiał się przede wszystkim na rozbudowie swego państwa i zbieraniu wojsk, w razie wojny z innym królestwem. Niestety nie za bardzo dbał o polityke królestwa poza jego granicami - brakowało mu czasu. Tym na szczęście nieco zajmowała się jego żona - Faraja. Oczywiście jako samica była postrzegana jako ktoś mniej ważny, więc inne państwa nie za bardzo chciały budować sojusze z Viumbe. Co innego z handlem. Udało się nawiązać parę ścieżek handlowych z mniejszymi państewkami. Głównym towarem eksportowanym z królewna były orzechy kakaowca, pszenica, len, ananasy i przede wszystkim mięso owcze. Po śmierci swojego męża, partnerka władca nieco podupadła na duchu, co jeszcze bardziej pogrążyło ją w chorobie. Teraz sama musiała się wszystkim zajmować: królestwem, polityką zagraniczną, poddanymi, wojskiem i córką. Jednak więcej czasu poświęcała królewskim sprawą, co potem odbiło się na jej córce - Juanie. Po śmierci matki w 1454 roku, gdy miała zaledwie jedenaście lat niemal chciano ją zmusić, żeby od razu zasiadła na tronie, pomimo swej niepełnoletności. Zgodziła się na to i od razu zaczęła swe, jak mawiano, bezlitosne rządy. Nagle na ulicach zaczęto widywać coraz więcej głodujących, biednych, chorych osób... Wszystko to było efektem uboczym podatków, które podwyższyła, aby zbudować lepszą armię. Nie patrzyła na los swoich poddanych, dążyła tylko do większej władzy i niezależności. Najpewniej było by tak dłużej, gdyby nie interwencja doradców i szlachty. Znaleźli dla niej idelanego kandydata na męża dla władczyni - dojrzałego samca imieniem Mrefu, który pochodził z bardzo cenionego rodu Mbinguni. Jua nie za bardzo chciała się ożenić, bo wiedziała, że to oznacza koniec jej panowania. Wtedy Mrefu został by wladcą. Jednak pod wpływem doradców uległa i poślubiła samca. W ciągu roku zmniejszyła się liczba plepsu na ulicach, podatki zostały zmniejszone a polityka w królestwie i ta zagraniczna poprawiła się. Jednak to była tylko ułuda. Kilka lat później królestwo stanęło w miejscu i nie rozwijało się. Jego władca przestał się interesować swoim państwem i myślał tylko o sobie. Rozpoczęło się to wtedy, gdy jego żona wyjechała do Valahii, żeby poprawić stosunki między państwami. Przebywała w tym państwie rok, co wszystkich dziwiło, prócz Mrefu. Po powrocie Jue do królestwa nie za wiele się zmieniło, jednak władca nieco bardziej angażował się w swoje obowiązki. Po kilkunastu latach małżeństwa, para dochowała się dwójki młodych - Ladhany oraz Ajabu. Siostry bardzo się od siebie różniły, niczym ogień i woda. Starsza siostra zazwyczaj była w centrum uwagi, była tą piękna i niczym się nie martwiła, a poza tym przyszłą władczynią Viumbe. Za to młodsza była cicha i zawsze pilnie wszystkiego się uczyła. Jednak żadna z sióstr nie była faworyzowana przez władcę, ale matka okazywała swoją sympatię Ajabu, przez co nieco samiczka czuła się dowartościowana. Całe lata mijały spokojnie do póki władca nie postanowił wyruszyć na wyprawę i zostawił królestwo pod opieką żony. Jednak już dwa lata po jego odejściu Jua nie wytrzymała presji jaką wywierała na nią władza. Nie potrafiła już władać, straciła swój pazur. Więc gdy w nocy była sama zjadła trująca roślinę i dokonała żywota. Natychmiast wysłano do Mrefu informacje o jej śmierci, jednak on nie przejął się tym i nie chciał wrócić do królestwa. Krótko mówiąc abdykował i oddał tron Ajabu. Dzień przed koronacją Ladha uciekła z zamku, myśląc, że to ona zostanie władcą. Gdy Ajabu zasiadła na tronie postanowiła kontynuować dzieło swego dziadka i starać się również dbać o armię tak jak jej matka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz